W Teksasie zdobycie zezwolenia na szczelinowanie zajmuje siedem dni roboczych. W Wielkiej Brytanii – pół roku.

Ta różnica wyjaśnia, dlaczego marzenie Davida Camerona o łupkowym boomie na Wyspach, gdzie jest dość gazu, by zaspokoić popyt kraju przez całe dekady, to dalej mrzonki.

Wielka Brytania pod rządami partii konserwatywnej jest najbardziej przychylnym wobec gazu łupkowego krajem w Unii Europejskiej, z wyjątkiem Polski. Jednak od czasu zniesienia moratorium w grudniu 2012 r. ani jedna firma nie złożyła wniosku o pozwolenie na szczelinowanie na Wyspach, chociaż rząd przyznał jedne z największych na świecie ulg podatkowych od odwiertów poszukiwawczych.

– Wielka Brytania chciałaby być liderem rewolucji gazowej w Europie – powiedział Paul Stevens, ekspert ds. energii z brytyjskiego think tanku Chatham House. – Ale jeśli Wielkiej Brytanii nie uda się z tym ruszyć, częściowo z powodu opozycji obrońców środowiska, to mniej prawdopodobny stanie się sukces branży w Europie.

Cameron mówi, że gaz łupkowy zapewni dostawy energii, co jest istotne w obliczu wyczerpywania rezerw na Morzu Północnym, i pomoże tchnąć życie w brytyjskie podupadłe ośrodki przemysłu ciężkiego. Jego problem polega jednak na tym, że samorządy lokalne muszą wydać zgodę na odwierty, a za każdym razem spotyka się to z opozycją antyłupkowych aktywistów.

Reklama

>>> Polski przemysł ma wyjątkową szansę na zbudowanie trwałej pozycji konkurencyjnej w Europie oraz na wyparcie z rynku UE innych producentów europejskich - wynika z opracowania DNB Bank Polska i Deloitte. Prezentujemy główne wnioski z raportu „Kierunki 2014. Made in Poland”.

Ogromny potencjał

W zeszłym miesiącu amerykański przedsiębiorca z branży łupkowej powiedział komisji parlamentarnej, że chociaż brytyjskie złoża są ogromne, nie zainwestuje w Wielkiej Brytanii, bo otrzymanie zezwoleń trwa za długo. – Skoro trzeba czekać rok na zezwolenie na jeden odwiert, to nikt nie zostanie tu dość długo, by zadziałała krzywa uczenia się – stwierdził prezes Liberty Resources LLC Christopher Wright.

W zagłębiu Bowland, rozciągającym się w północnej Anglii (należą do niego m.in. Manchester, Liverpool i Sheffield), może być nawet 13 bilionów metrów sześciennych gazu, szacuje brytyjski instytut British Geological Survey. Taka ilość gazu wystarczyłaby na prawie 50 lat.

Licencje

Minister ds. Energii Michael Fallon powiedział w sierpniu, że oczekuje powstania 20-40 szybów w ciągu dwóch lat.

Z sześciu operatorów posiadających licencje tylko jeden, IGas Energy Plc, planuje wywiercenie co najmniej jednego szybu w tym roku (prawdopodobnie będą dwa). Cuadrilla Resources Ltd. ma złożyć wniosek o pozwolenie na dwa odwierty w kwietniu i maju, a wiercenie jest zaplanowane na przyszły rok.

Dla porównania w Polsce powstanie ok. 30 odwiertów, a w 2014 r. po raz pierwszy gaz będzie wydobywany komercyjnie. W niektórych z tych odwiertów zostanie zastosowane szczelinowanie.

Teksas rozpatruje wnioski o zezwolenie na szczelinowanie w trybie przyspieszonym w ciągu siedmiu dni roboczych, a w trybie zwykłym – w ciągu 11. W Dakocie Północnej średni czas rozpatrzenia to 27 dni, w Pensylwanii nie może trwać dłużej niż 45 dni. Natomiast reprezentująca branżę Onshore Operators Group twierdzi, że w Wielkiej Brytanii procedura zajmuje co najmniej sześć miesięcy.

>>> Ameryka dzięki łupkom za rok stanie się największym producentem gazu ziemnego. Za dwa lata prześcignie Arabię Saudyjską w wydobyciu ropy naftowej. Rewolucja łupkowa to nowy podbój Dzikiego Zachodu. Senne wioski zmieniają się w industrialne bazy

Zachęty na osłodę

Wielka Brytania planuje skrócić czas oczekiwania na poziomie centralnym i rozważa zmianę prawa, aby firmy nie potrzebowały zezwolenia właściciela ziemi na wiercenie pod jego gruntem. Ale nawet po pokonaniu tych przeszkód firmy wydobywcze muszą się liczyć z pozwami ze strony organizacji ochrony środowiska.

Jedyny odwiert wykonany w Wielkiej Brytanii metodą szczelinowania rzekomo wywołał wstrząsy, co spowodowało półtoraroczny zakaz odwiertów. W przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych, gdzie właściciele ziemi otrzymują zapłatę za wydobyty gaz i ropę, Brytyjczycy nie mają motywacji, by pozwalać komuś wiercić na swoim terenie, bo zasoby są własnością Korony.

Rząd Camerona próbuje zachęcić lokalną ludność, dając jej większą część wpływów z podatku nakładanego na firmy wydobywcze i obiecując 1 proc. wpływów z produkcji.

– Szanse na to, że dotrzemy do etapu szczelinowania hydraulicznego w tym roku są marne – uważa analityk Tudor Pickering Holt & Co. Anish Kapadia. – Opór opinii publicznej jest silny, a przeszkody biurokratyczne uciążliwe.