Lata temu sam podjąłem naprawdę głupią decyzję inwestycyjną. W ciągu jednego dnia popełniłem trzy klasyczne błędy behawioralne.

Było w to w 2011 roku. Rynek akcji podnosił się po dużych spadkach. Obawiałem się wówczas, że indeksy znów zanurkują.

W tamtym czasie pracowałem dla rządu federalnego, miałem córkę na studiach, 2-letniego syna oraz kolejne dziecko w drodze. Czy mogłem sobie pozwolić na dużą stratę pieniędzy? Czy nie byłoby mądrze w tej sytuacji, abym posprzedawał akcje, a pieniądze ulokował na lokacie?

Ekonomiści, którzy zajmują się inwestowaniem na giełdzie, wiedzą, że sensowne jest budowanie zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego w oparciu o różne indeksy. Dokładnie tak zrobiłem. Widząc jednak spadek wartości, zdecydowałem się na sprzedaż. Przed sprzedażą napisałem do Richarda Thalera, wielkiego ekonomisty behawioralnego, współautora książki pt.: „Nudge” i zapytałem go, czy popełniam błąd. Odpisał: „Przeczytaj ponownie naszą książkę!”.

Reklama

Jego odpowiedź wydała mi się niejasna, zatem kontynuowałem swoje plany i sprzedałem udziały w funduszu. Gdy potem Thaler dowiedział się o mojej decyzji, wykrzyknął: „Nie! Nie powinieneś był tego robić”.

Fundusz teraz jest wart o 66 proc. więcej niż w czasie, gdy sprzedawałem udziały. Wygląda na to, że Thaler miał rację. Oczywiście, coś wówczas podpowiadało mi, że moje działanie było nieco pochopne. W gruncie rzeczy padłem ofiarą trzech klasycznych błędów behawioralnych.

>>> Buchanan: ekonomiści wolą przymykać oczy niż przyznawać się do błędów

Pierwszy z nich nazywa się heurystyką dostępności. Badacze behawioralni udowodnili, że jeśli coś stało się w nieodległej przeszłości i jest bardziej „obecne” czy też „dostępne” w naszej świadomości, mamy tendencję do rozciągania tego na przyszłość. Wówczas wydaje nam się, że dana rzecz jest bardziej prawdopodobna w przyszłości.

Heurystyka dostępności nie jest całkowicie pozbawiona racjonalności, ale może prowadzić do wielu błędów. Rynek akcji załamał się w 2008 roku, ale z zasady nie załamuje się często, zatem w 2011 roku nie powinienem koncentrować się na ryzyku ponownego załamania.

Drugi rodzaj błędu to niechęć do straty. Ludzie mają tendencję do większej niechęci wobec straty niż do satysfakcji z dokładnie takiego samego zysku. Innymi słowy, jeśli nagle stracisz 10 tys. dol., niezadowolenie będzie większe niż radość z nagłej wygranej 10 tys. dol.

Ironia tej sytuacji jest taka, że podejmujemy decyzje w oparciu o niechęć do strat i kończymy jako wielcy przegrani. W sytuacji, gdy rynki akcji notowały spadki, chciałem uniknąć start i w efekcie wiele straciłem.

Trzeci błąd to ignorowanie prawdopodobieństwa. Ludzie mają tendencję do koncentrowania się na najgorszych scenariuszach (szczególnie w sytuacji gdy w grę wchodzą duże emocje), zamiast koncentrować się na tym, jakie jest faktyczne prawdopodobieństwo wystąpienia czarnego scenariusza. Gdy podjąłem swoją głupią decyzję, czarny scenariusz wydawał mi się naprawdę wielki. Poświęciłem wówczas zbyt mało uwagi na pytanie, na ile duże jest faktyczne prawdopodobieństwo ziszczenia się tego scenariusza. Ekonomiści behawioralni dysponują dziś szczegółowymi listami błędów, których ofiarą padają inwestorzy.

Dodatkowo wielu indywidualnych inwestorów jest zbyt pewnych siebie (mężczyźni zachowują się pod tym względem gorzej niż kobiety). Lubią sprzedawać, lubią kupować i wydaje im się, że mogą w jakiś magiczny sposób zarobić dużo pieniędzy. Zapomnijcie o tym. Rynki akcji nie są filmem Stevena Spielberga.

Jeśli zatem jesteś pod wpływem emocji i masz zamiar podjąć ważną decyzję, która idzie w innym niż zazwyczaj kierunku, dobrze jest mieć w głowie radę Thalera i powiedzieć sobie jedno, piękne słowo: „nie”.

Cass R. Sunstein, profesor na Harvard Law School, felietonista Bloomberga.