W poniedziałek jeszcze w pierwszych godzinach handlu złoty tracił na wartości. Rosnąca awersja do ryzyka w związku z sytuacją na Ukrainie pchnęła kurs EUR/PLN do 4,191. Obok geopolityki deprecjonująco na złotego wpływało też osłabienie euro do dolara obserwowane na rynku bazowym.

W poniedziałek rano minął termin ultimatum postawionego przez Ukrainę prorosyjskim separatystom. Władze w Kijowie zadeklarowały, że jeżeli nie złożą oni broni, to może dojść do „szeroko zakrojonej operacji antyterrorystycznej”. Ponadto na rynek docierały informacje, iż Rosja w sposób tajny gromadzi opinie Łotyszy mieszkających w pobliżu granicy na temat prowadzonej polityki. To, czy w najbliższych dniach nastroje na EM poprawią się, czy jeszcze pogorszą będzie w dużej mierze zależało od szans na ustabilizowanie sytuacji geopolitycznej po czwartkowych rozmowach ws. Ukrainy w Genewie.
Choć wczoraj po południu złoty odrobił część popranych strat (EUR/PLN powrócił do 4,173), to sytuacja techniczna na wykresach EUR/PLN i USD/PLN sugeruje, że w najbliższych dniach waluta nasza może dalej tracić na wartości. Obie pary odbiły się w drugiej połowie poprzedniego tygodnia od dolnych ograniczeń konsolidacji z ostatnich dni, co w przypadku euro otwiera drogę w okolicę 4,20 PLN, natomiast w przypadku dolara do 3,08 PLN.

Tymczasem na rynku euro/dolara po nieudanym ataku na opór przy 1,39 USD wspólna waluta zawróciła. Najprawdopodobniej impuls do ruchu kursu euro w kierunku 1,38 USD dała weekendowa wypowiedź szefa EBC sygnalizująca, iż bank podejmie działania, by zapobiec dalszej zwyżce wspólnej waluty. Wczoraj z kolei prezes Banku Francji Ch.Noyer podkreślił, że im mocniejsze euro, tym bardziej akomodacyjna powinna być polityka monetarna. Niemniej, choć inwestorzy uważają, że podjęcie przez EBC działań wspierających gospodarkę jest nieuniknione, to kurs europejskiej waluty wciąż wspiera chociażby solidny popyt na dług peryferyjnych krajów strefy euro (w zeszłym tygodniu, po czterech latach przerwy na rynek powróciła Grecja). Z technicznego punktu widzenia trudności z atakiem na wsparcie na 1,38 USD mogą sugerować, że w kolejnych dniach na rynku głównej pary walutowej jest szansa, jeśli nie na ponowne wzrosty, to na stabilizację notowań euro/dolara.

Wczoraj z danych makroekonomicznych warte uwagi były doniesienia dot. produkcji przemysłowej strefy euro. Wyrównana sezonowo produkcja przemysłowa w Eurolandzie wzrosła w lutym o 0,2% m/m. To wynik lepszy niż przed miesiącem, kiedy produkcja zanotowała zerową dynamikę (po korekcie z minus 0,2%). Raport nie sprostał jednak oczekiwaniom analityków. Prognozy zakładały wzrost produkcji o 0,3%. W ujęciu rok do roku produkcja wzrosła zaś o 1,7% wobec 2,1% miesiąc wcześniej. Z kolei w USA opublikowano dane sprzedażowe. W marcu wzrost sprzedaży detalicznej wyniósł 1,1% m/m wobec 0,3% miesiąc wcześniej. Konsensus rynkowy wskazywał na 0,8%. Dane pokazały, że marcowa sprzedaż rosła za oceanem w najwyższym tempie od 2012 roku. Kolejne publikacje potwierdzają zatem założenie, iż słabsze wyniki ostatnich miejscy to zasługa czynników pogodowych, a nie załamania koniunktury. Spodziewana dalsza poprawa wyników zaczyna już budzić wśród ekonomistów nadzieje na wyższy od wcześniej szacowanego wzrost PKB za 1q14 i 2q14 z USA.

Reklama

Dziś w centrum uwagi znajdzie się publikacja raportu ZEW dla Niemiec, którego wydźwięk może negatywnie wpłynąć na nastroje euroentuzjastów. Z USA napłyną zaś dane dot. inflacji CPI i indeksu Empire State. W kraju GUS opublikuje zaś dane inflacyjne. Jak pokazują prognozy rynkowe, w marcu indeks CPI powinien utrzymać się na poziomie z lutego wynosząc 0,7% r/r.

Niniejszy materiał ma charakter wyłącznie informacyjny oraz nie stanowi oferty w rozumieniu ustawy z dnia 23 kwietnia 1964 r. Kodeks Cywilny. Informacje zawarte w niniejszym materiale nie mogą być traktowane, jako propozycja nabycia jakichkolwiek instrumentów finansowych, usługa doradztwa inwestycyjnego, podatkowego lub jako forma świadczenia pomocy prawnej. PKO BP SA dołożył wszelkich starań, aby zamieszczone w niniejszym materiale informacje były rzetelne oraz oparte na wiarygodnych źródłach. PKO BP SA nie ponosi odpowiedzialności za skutki decyzji podjętych na podstawie informacji zawartych w niniejszym materiale.