Prime Car Management skończył pierwszy dzień notowań na parkiecie na małym plusie. Na zamknięciu za akcję PCM płacono 44,05 zł, czyli 0,1 proc. powyżej kursu odniesienia. – Inwestorzy docenili naszą pozycję na bardzo atrakcyjnym rynku, o dużym potencjale dalszego wzrostu – ocenił prezes tej spółki Jerzy Kobyliński.
Tym razem starania prezesa o sukces giełdowy zakończyły się powodzeniem, inaczej niż przed trzema laty, gdy na warszawski parkiet próbowała się dostać należąca do tej samej grupy kapitałowej firma Fleet Holdings (do której należały takie podmioty, jak Masterlease, Futura Leasing i właśnie PCM). Ponieważ wtedy rynek wycenił przedsiębiorstwo niżej, niż spodziewali się jego właściciele – tylko na ok. 450 mln zł – do sprzedaży 20-proc. pakietu akcji i debiutu na GPW nie doszło.
>>> Kryzys na Ukrainie ciąży warszawskiej giełdzie. Konflikty zbrojne nigdy nie sprzyjały akcjonariuszom - nic zatem dziwnego, że sytuacja za naszą wschodnią granicą ciąży warszawskim indeksom.

Prime Car Management zarządzał w 2014 r. 21,44 tys. aut

Reklama
Później inwestora poszukiwano także na rynku pozagiełdowym. – Dopóki mam coś do powiedzenia w Fleet Holdings, będę się starał, by inwestorem została firma, która nadal będzie chciała rozwijać Masterlease i budować jej pozycję jako największej firmy długotrwałego najmu w Polsce – deklarował w połowie 2013 r. w rozmowie z DGP prezes. Najwyraźniej jednak nikogo, kto w wystarczającym stopniu spełniałby powyższe wymogi, nie znaleziono, skoro po dość krótkim czasie powrócił pomysł wprowadzenia spółki na GPW. Obecnie Kobyliński wraz ze wspólnikiem, którym jest Grzegorz Waluszewski, szef rady nadzorczej, ma kilka procent akcji spółki holdingowej.
Rynek kapitałowy i finansowy nigdy nie były obce szefowi PCM. – Właściwie całe zawodowe życie spędziłem w branży finansowej – przyznaje Kobyliński. – Z wykształcenia jestem co prawda inżynierem budownictwa wodnego, ukończyłem Politechnikę Gdańską, ale tak się zdarzyło, że gdy kończyłem studia, kończyły się również wszelkie tego typu przedsięwzięcia prowadzone w Polsce. Nie było na nie pieniędzy – wspomina. – Musiałem więc sobie poszukać innego zajęcia. Wtedy w Polsce odradzał się kapitalizm, a że mnie od dziecka fascynowały liczby, postawiłem pójść w stronę finansów – dodaje.
Pomysł okazał się wyjątkowo trafiony, czego najlepszym dowodem był już pierwszy biznes Jerzego Kobylińskiego – Pierwszy Polsko-Amerykański Bank, który później został kupiony przez giganta – General Electric. Następnie biznesmen stworzył Sopocki Dom Maklerski. A później przyszedł czas na Futura Leasing i PCM, a potem także Masterlease. – Lubię takie wyzwania jak tworzenie biznesu od podstaw – przyznaje Kobyliński.
>>> Obama: Rosja wie, że jesteśmy silniejsi, a jej gospodarka słabnie [wideo]

Symboliczny moment debiutu na giełdzie. Zwieńczenie czy początek?

– Debiut giełdowy to symboliczny moment, choć chyba nie można tego nazywać zwieńczeniem działalności. Teraz czeka nas kolejne wyzwanie: doprowadzenie do tego, by spółka była niekwestionowanym liderem w branży – mówi prezes PCM.
Okres intensywnych poszukiwań inwestora nie sprzyjał rozwojowi spółki, czego efektem był spadek z pozycji lidera rynku długoterminowego najmu aut. W 2013 r. numerem jeden w tej branży została konkurencyjna firma LeasePlan Fleet Management Polska. Na koniec roku miała w zarządzaniu blisko 22,18 tys. pojazdów, o 739 więcej niż firma Kobylińskiego, który zapowiadał wcześniej osiągnięcie wyniku 25 tys. aut. Skończyło się na wyniku znacznie gorszym – tylko 21,44 tys., wynika z danych Polskiego Związku Leasingu. Ten rynek jest bardzo rozdrobniony i poza wielką piątką (oprócz dwóch wspomnianych firm Arial Polska – prawie 16 tys. aut, Alphabet Polska Fleet Management – ponad 12,1 tys., oraz Carefleet – ponad 9,1 tys.) działa na nim wiele przedsiębiorstw zarządzających flotami poniżej 500 samochodów. Przejęcie którejś z nich przez jednego z największych graczy może oznaczać roszady na czele stawki.
Osoby, które znają Kobylińskiego, podkreślają, że nie należy do ludzi, którzy idą do celu po trupach. – To przedsiębiorca, który prowadzi firmę zgodnie z zasadami etyki biznesowej i także dlatego cieszy się szacunkiem innych – zapewnia Zbigniew Canowiecki, prezes Stowarzyszenia Pracodawcy Pomorza. – Poza tym to człowiek, który wie, co znaczy społeczna odpowiedzialność biznesu – dodaje.

Ważna działalność społeczna Kobylińskiego

– Teraz faktycznie dużo czasu zajmuje mi działalność społeczna – potwierdza sam zainteresowany. Kobyliński jest od dwóch lat członkiem rady gdańskiej Fundacji Hospicyjnej. – Wspiera nas we wszystkich projektach – mówi Alicja Stolarczyk, prezes tej organizacji. Jej zdaniem szef PCM to człowiek rzeczowy, dokładny i sumienny. – Gdy podejmie się czegoś, można być pewnym, że zrealizuje to dobrze i terminowo – zapewnia szefowa Fundacji Hospicyjnej.
Na tym nie koniec działalności pro publico bono Jerzego Kobylińskiego. – Już za kilka dni pokażemy szerokiej publiczności to, jak ostatecznie będzie wyglądał teatr szekspirowski – mówi przedsiębiorca. Pomysł stworzenia w Gdańsku takiej instytucji zrodził się w 1991 r. – Uczestniczę w tym projekcie od początku. Cieszę się, że mogłem dołożyć też jakąś cegiełkę od siebie – dodaje. Jeszcze w tym roku teatr ma otworzyć podwoje dla publiczności. Kobyliński śmieje się, że to kolejny bardzo ważny debiut, w którym będzie w tym roku uczestniczył – po tym wczorajszym, giełdowym.
Chociaż zarówno hospicjum, jak i szekspirowski teatr zabierają biznesmenowi sporo czasu, znajduje on czas także dla najbliższych i dla siebie. – Od 7–8 lat poświęcam się żeglarstwu. Staram się docierać do egzotycznych miejsc. Moim marzeniem jest rejs w okolice Australii i Nowej Zelandii. Mam nadzieję, że uda mi się to marzenie zrealizować pod koniec tego roku – mówi Kobyliński. Co potem? Rejs dookoła świata? – To chyba trwałoby zbyt długo. Obawiam się, że rodzina się na to nie zgodzi. Ale jest jeszcze wiele pięknych miejsc, gdzie wieją dobre wiatry i które można odwiedzić.