Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak ujawnił tę informację dziennikarzom "Washington Post". Szczegóły mają zostać ogłoszone przez Pentagon w najbliższych dniach.

Nieoficjalnie mówi się o kompanii liczącej stu kilkudziesięciu żołnierzy.

Po spotkaniu z szefem Pentagonu Chuckiem Hagelem Tomasz Siemoniak mówił, że będziemy mieć do czynienia z zacieśnieniem współpracy wojskowej Polski i Stanów Zjednoczonych.

Minister nie podał jednak szczegółów tłumacząc, że ogłosi je strona amerykańska. "Podjęliśmy pewne ustalenia, które zeszły teraz na poziom planistów wojskowych. Spodziewam się tutaj konkretnych wiadomości w przyszłym tygodniu" - mówił podczas wywiadu dla Polskiego Radia i PAP.

Jednak w rozmowie z dziennikarzami "Washington Post" minister ujawnił, że decyzja dotyczy skierowania do Polski wojsk lądowych. Ma to być jeden z elementów odpowiedzi na działania Rosji we wschodniej Ukrainie.

Reklama

Siły lądowe USA trafią też być może do państw bałtyckich. Na razie nie wiadomo, jaka będzie ich liczebność. Według telewizji Fox News będzie to rotacyjna kompania około 130 żołnierzy. Pentagon nie potwierdził na razie tych informacji. Rzecznik amerykańskiego resortu obrony kontradmirał John Kirby powiedział jedynie, że USA rozważają różne opcje.

Kanadyjskie F-18

Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak wyraził wdzięczność Kanadzie za decyzję o wysłaniu do Polski sześciu myśliwców F-18. Minister podkreślił, że nie jest jeszcze przesądzone, gdzie Kanadyjczycy będę stacjonować.

Wyjaśnił, że dopiero toczą się rozmowy na ten temat. Przed wysłaniem samolotów Kanadyjczycy wyślą do Polski grupę specjalistów.

Tomasz Siemoniak dodał, że poza Łaskiem jako miejsce stacjonowania Kanadyjczyków w grę wchodzą również inne Polskie lotniska - Krzesiny, Powidz, Malbork czy Mińsk Mazowiecki.

>>> Unia nie może czekać na następną aneksję. Trzeba napiąć dyplomatyczne muskuły