Resort obrony planuje zakup F-35, tak zwanych samolotów piątej generacji. Na razie szczegóły kontraktu są owiane tajemnicą.

Minister obrony Tomasz Siemoniak pytany o ten temat mówi niewiele. Zaznacza, że w tej chwili za wcześnie mówić o konkretach i wiążących decyzjach. Szef MON przypomniał w rozmowie z IAR, że wojsko planuje zakupy na wiele lat do przodu. Są rozważane różne kwestie, w tym myśliwce F-35. Nie oznacza to, że już zapadła decyzja w tej sprawie.

Wiadomo za to, że nowoczesne F-35 miałyby zastąpić wysłużone Su-22 oraz Mig-29, których resursy również niedługo się skończą. Publicysta magazynu "Polska Zbrojna" Tadeusz Wróbel przewiduje, że nowych myśliwców trzeba będzie kupić co najmniej cztery eskadry, czyli ponad 60 maszyn.

Zdaniem Tadeusza Wróbla największym problemem myśliwców piątej generacji jest ich cena. Jeszcze niedawno za egzemplarz - bez systemu i uzbrojenia - trzeba było zapłacić 200 milionów dolarów. Teraz ceny trochę spadły. Producent przewiduje, że jeśli produkcja ruszy pełną parą, myśliwce jeszcze stanieją i będzie je można kupić po 80-90 milionów dolarów za sztukę. Dla porównania, cena F-16, które latają w polskich barwach, wynosiła 42 mln dolarów za sztukę.

Do tego trzeba doliczyć koszty systemu, czyli wyszkolenie personelu latającego i obsługę techniczną, a także części zamienne i uzbrojenie. Eksperci szacują, że taki kontrakt pochłonie około 10 miliardów dolarów.

Reklama

Myśliwce piątej generacji mogłyby się pojawić w Polsce w 2020 roku.

Takie mogłyby posłużyć wzmocnieniu obrony Polski przed potencjalnym atakiem ze strony Rosji. Tutaj możesz zobaczyć, jakim sprzętem wojskowym dysponuje rosyjska armia.