To wielkie szczęście, wielka ulga - mówi Niemiec kierujący grupą uwolnionych na Ukrainie inspektorów OBWE. Wszyscy oni powrócili już do domów.
Polak, major Krzysztof Kobielski, przyleciał w nocy do Warszawy specjalnym samolotem wysłanym po niego do Kijowa.

Wczoraj major Kobielski wraz z sześcioma kolegami z wojskowej misji pod patronatem OBWE został uwolniony przez prorosyjskich separatystów w Słowiańsku na wschodzie Ukrainy.

Szef MON Tomasz Siemoniak napisał ma twitterze: "Polski oficer z misji OBWE przetrzymywany w Słowiańsku jest już w Polsce. Rozmawiałem z nim, jest w dobrej formie. W poniedziałek powrót do służby".

Wieczorem trójka obserwatorów - Czech, Polak i Duńczyk - przyleciała do ukraińskiej stolicy z Doniecka. Na lotnisku powitał ich premier Arsenij Jaceniuk.
Także niemieccy obserwatorzy OBWE są już w ojczyźnie. Przylecieli do Berlina na pokładzie niemieckiego rządowego samolotu. Na płycie lotniska czekała na nich minister obrony Ursula von der Layen. Po krótkim powitaniu, obserwatorzy spotkali się ze swoimi rodzinami.


Reklama

"Wielka ulga" - powiedział grupie dziennikarzy kierujący grupą inspektorów pułkownik Axel Schneider. "Wyobraź sobie, wczoraj byliśmy w samym środku strzelaniny, dziś wieczorem jesteśmy z rodzinami" - dodał.

Dowodzoną przez Niemcy 8-osobową misję pod egidą OBWE, od 25 kwietnia przetrzymywano ponad tydzień na wschodzie Ukrainy. W skład grupy wchodziło czterech Niemców, a także Polak, Czech, Duńczyk i Szwed. Tego ostatniego zwolniono po dwóch dniach ze względu na stan zdrowia. W niemieckim ministerstwie spraw zagranicznych przez cały tydzień działał sztab kryzysowy zajmujący się porwaniem. Sprawa była też tematem rozmów kanclerz Angeli Merkel z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.

>>> Czytaj więcej: Rasmussen: Aneksja Krymu to punkt zwrotny dla Europy. Kraje NATO muszą się zbroić