Maximilian Zimmerer, dyrektor inwestycyjny w przedsiębiorstwie ubezpieczeniowym Allianz, zapytany o kryzys zadłużenia w strefie euro odpowiada bez ogródek:

- Podstawowe problemy nadal nie zostały rozwiązanie i wszyscy o tym wiedzą. Kryzys w strefie euro wcale się nie skończył - stwierdził podczas wywiadu w londyńskiej siedzibie Bloomberga.

O ile pakiet stymulacyjny wprowadzony w trybie nadzwyczajnym przez Europejski Bank Centralny zachęcił rzesze inwestorów do kupowania obligacji w tych krajach, zdaniem Zimmerera nie jest to skuteczne lekarstwo. - Państwa strefy euro nadal nie radzą sobie z rosnącym zadłużeniem, a to może zaowocować problemami w przyszłości - zaznaczył.

Ostatnio inwestorzy mogli rzeczywiście poczuć się jak w 2009 r., kiedy to nieprzewidywalność europejskich rynków dała im się we znaki. Akcje i obligacje portugalskich przedsiębiorstw finansowych zaczęły bowiem spadać jedne po drugich w całym regionie. Trwający od początku zeszłego tygodnia regres spowodował, że rentowność dziesięcioletnich portugalskich obligacji poszybowała w górę i 10 lipca była o 279 pkt. bazowych wyższa niż ich niemieckich odpowiedników. To największy rozdźwięk od kilku miesięcy.

Reklama

W wywiadzie z 9 lipca Zimmerer powiedział, że w strefie euro jest tylko jeden kraj, któremu udało się zmniejszyć dług w porównaniu do poziomu z 2012 r. Jego zdaniem jest to jasny sygnał, że kryzys zadłużenia się nie skończył, a jedyna zmiana to ta, że wszyscy zdają sobie sprawę z jego istnienia. - Jeżeli te kraje szybko nie ograniczą swoich długów, z całą pewnością będziemy mieli poważny problem - stwierdził.

>>> Czytaj też: Wskaźnik wolnych miejsc pracy jest w Polsce niższy niż w Grecji czy Hiszpanii

Rządy państw strefy euro nadal z mają trudności z opanowaniem zadłużenia powstałego w następstwie kryzysu finansowego, który zmusił pięć z nich do szukania międzynarodowej pomocy finansowej i doprowadził do największej w historii restrukturyzacji greckiej gospodarki. Według danych Eurostatu z kwietnia jedynie Niemcom udało się w ubiegłym roku zmniejszyć stosunek długu do PKB.

Rynek papierów wartościowych w strefie euro odżył po tym, jak w 2012 r. przewodniczący EBC Mario Draghi obiecał, że "zrobi co w jego mocy", by chronić euro. Obietnica ta utwierdziła Zimmerera w przekonaniu, że rynki nie zaskoczą już gwałtownych spadkiem. - Nie zanosi się na nowy kryzys podobny do tego z 2012 r. EBC ma przecież tajną broń w postaci maszynki do drukowania pieniędzy - stwierdził.

Zdaniem Davida Schnautza, stratega z niemieckiego Commerzbanku, sytuacja z portugalskimi obligacjami to niezbyt przyjemne przypomnienie o tym, że zadłużenie kraju ma duży wpływ na jego system finansowy.

- Rynek papierów wartościowych poczuł się trochę zbyt pewnie, jak gdyby nie brał pod uwagę rzeczywistego rozwoju sytuacji gospodarczej w skali makro - zaznacza Schnautz. - Oczywiście widoczna jest poprawa, jednak na rynku obligacji widać ją znacznie lepiej. Ta sytuacja co jakiś czas odbija nam się czkawką - dodaje.

>>> Polecamy: Bezrobocie w Europie spada. Zobacz najnowsze dane Eurostatu dla krajów UE

ikona lupy />
Mario Draghi, szef Banku Centralnego Włoch, fot. Jock Fistick/Bloomberg / Bloomberg / Jock Fistick
ikona lupy />
Siedziba Banko Espirito Santo w Lisbonie, Portugalia / Bloomberg / Mario Proenca