Francuski ekonomista Thomas Piketty zapoczątkował światową debatę nad nierównością dochodów stwierdzeniem, że bogaci zwiększają swój dystans do reszty społeczeństwa dzięki zyskom, które czerpią z dobrze ulokowanego kapitału finansowego. Duże znaczenie ma tu jednak także czynnik ludzki.

Definiując kapitał, Piketty celowo pominął ten jego rodzaj, który dotyczy "potencjału danej jednostki jako pracownika, jego umiejętności, wykształcenia i indywidualnych zdolności", gdyż nie można ani fizycznie go posiadać, ani sprzedać na rynku - jak twierdzi w swoim bestsellerze zatytułowanym "Kapitał w XXI wieku".

Dystrybucja kapitału tego typu coraz bardziej interesuje ekonomistów, którzy zauważyli już, że nierówności społeczne pojawiają się bardzo wcześnie. Za pieniądze można bowiem wiele kupić. Dzieci z biedniejszych rodzin rzadziej korzystają z przywilejów takich jak czas spędzony z rodzicami czy edukacja we wczesnym dzieciństwie, ściśle związanych z szybszym rozwojem umysłowym, lepszymi wynikami testów a w efekcie wyższymi zarobkami - uważa profesor Sean Reardon, pedagog i socjolog z Uniwersytetu Stanforda.

Zdaniem Reardona takie dzieci mają mniej możliwości, by rozwijać swoje umiejętności poznawcze. - Różnice w rozwoju poznawczym pojawiają się w kilku pierwszych latach życia dziecka i potem z reguły zostają niezmienione już na dobre - stwierdził w wywiadzie.

Reklama

Analiza Brookings Institution z Waszyngtonu wykazała, że wysokiej jakości opieka przedszkolna oraz wizyty domowe, będące swego rodzaju szkoleniem dla rodziców, by ci byli dla swoich dzieci skutecznymi nauczycielami, mogą zwiększyć życiowe dochody przeciętnej jednostki o ponad 89 tys. dol., przy czym ich koszty na jedno dziecko wynoszą 11,6 tys dol.

Gdy programy te połączy się z innymi, przewidzianymi dla starszych dzieci i nastolatków, mającymi na celu ograniczenie liczby tych, którzy ze szkoły rezygnują, poprawę umiejętności czytania oraz kładącymi nacisk na społeczne uczenie się, wówczas przez całe życie dana jednostka jest w stanie zarobić ok. 205 tys. dol. więcej. Całkowity koszt programu dla jednego dziecka wynosi wówczas 21 tys dol.

Robert Solow, noblista z 1987 r. i emerytowany profesor ekonomii z Massachusetts Institute of Technology, uważa, że zrównanie dystrybucji kapitału ludzkiego poprzez poprawę umiejętności czytania i pisania oraz rozwój zdolności matematycznych i poznawczych to najlepszy, choć nie idealny, sposób na zmniejszenie nierówności społecznych. Solow zauważa jednak, że gdyby Piketty chciał napisać również o kapitale ludzkim, jego książki nie dałoby się unieść. "Kapitał XXI wieku" ma 700 stron.

Prezydent Barack Obama kładzie nacisk na objęcie wszystkich dzieci w USA opieką przedszkolną, aby w ten sposób zmniejszyć rozdźwięk między osiągnięciami bogatych i biednych. Nierówności w dochodach nazwał niedawno "najważniejszym wyzwaniem naszych czasów".

Właścicielka ośrodka opieki dziennej dla dzieci Verna Esposito potwierdza, że dobrze sytuowani rodzice są w stanie zrobić wiele, by dać swoim pociechom lepsze możliwości. - Na naszej liście oczekujących mamy rodziny, które fizycznie nawet jeszcze nie spodziewają się dziecka - powiedziała. W jej placówce zajęcia dla niemowląt od 6 tygodnia życia kosztują rocznie 21 tys. dol., a lista oczekujących co roku wydłuża się o 25 proc.

Badania naukowców z Uniwersytetu Stanforda wykazały, że już w wieku dwóch lat, niemowlęta z rodzin o niskich dochodach są pod względem umiejętności językowych i słownictwa opóźnione o 6 miesięcy w stosunku do swoich bogatszych kolegów. W rezultacie rzadziej osiągają sukcesy w szkole i w późniejszym życiu zawodowym.

Zdaniem Isabel Sawhill z Brookings Institution doświadczenia z wczesnych lat życia mają większe znaczenie dla naszej przyszłości niż np. okres dojrzewania. - Doświadczenia opierają się na sobie nawzajem i nawzajem na siebie oddziałują. Jeżeli ktoś nie nauczył się czytać i pisać we wczesnym dzieciństwie, to, choć nie jest to niemożliwe, później będzie mu o wiele trudniej zaradzić powstałym brakom - zaznacza.