Głupota? Zła wola? A może korupcja? Nie odważę się jednoznacznie odpowiedzieć, ale jestem skłonna podejrzewać, że wszystko naraz. Plus źle pojęta oszczędność. Przy wybieraniu najtańszej, nie najlepszej oferty. No i jeszcze lokalni włodarze kombinują, że utrzymanie bruku jest tańsze i prostsze niż opieka nad terenem zielonym. Nie trzeba nic sadzić, przycinać, podlewać. No, co najwyżej przejechać raz na jakiś czas polewaczką.

Niektóre samorządy się tłumaczą, że „zrewitalizowały” na śmierć drzewa i klomby, bo chciały wiernie powrócić do czasów przedwojennych, kiedy te miejsca właśnie tak wyglądały. Hm, gdyby brać rzecz dosłownie, to rewitalizacja starych kamienic powinna polegać na tym, że wyburzamy łazienki i WC, a zamiast nich instalujemy sławojki na dworze.

Mówiąc poważnie, problemem jest to, że w wielu miejscach rewitalizacja rozumiana jest jako szansa na dorwanie się do unijnej kasy, aby dać zarobić wszystkim znajomym królika. Bez myśli, ładu i składu.

Szanowni samorządowcy: rewitalizacja to nie prosty remont. To takie zmodernizowanie tkanki społecznej i przestrzennej, aby ludziom żyło się lepiej, dostatniej, przyjemniej, zdrowiej. Jeśli nie będziecie o tym pamiętać, zostaniecie „zrewitalizowani” podczas najbliższych wyborów. Na śmierć, jak te drzewa.

Reklama