W Chinach dopuszczono do produkcji pierwszy rodzimy lek przeciwko Eboli. JK-05 powstał w wojskowym Instytucie Epidemiologii Mikrobiologicznej. Od 5 lat trwały testy na zwierzętach.

Lek o nazwie JK-05 powstał w zespole pod kierownictwem profesora Wang Hongquana z wojskowego Instytutu Epidemiologii Mikrobiologicznej. Informacje o dopuszczeniu go do produkcji podał jeden z wojskowych dzienników. Lek wynaleziono już 5 lat temu. Od tego czasu trwały testy na zwierzętach.

JK-05 przeszedł też pozytywnie testy bezpieczeństwa na ludziach. Tym nie mniej zdecydowano, że będzie on wykorzystywany tylko w sytuacji zagrożenia życia pacjentów zarażonych wirusem Ebola. Jak do tej pory w Chinach nie odnotowano żadnego przypadku Eboli.

Chińskie władze w walce z wirusem wspierają państwa afrykańskie. W trzech, gdzie odnotowano największą liczbę zakażeń, pracują chińscy epidemiolodzy.

>>> Czytaj też: Wojna Rosji z Zachodem trwa od dawna. Zobacz, jaką strategię przyjęła Moskwa

Reklama

Afryce grozi głód. Podczas żniw może brakować rąk do pracy

Skutkiem epidemii wirusa ebola może być gwałtowny skok cen żywności w Afryce Zachodniej. Przed katastrofą humanitarną przestrzega FAO, agenda ONZ zajmująca się rolnictwem i wyżywieniem.

FAO wydała specjalne ostrzeżenie dla Liberii, Sierra Leone i Gwinei, czyli trzech państw dotkniętych przez epidemię eboli. Od marca, gdy w Gwinei wykryto pierwszy przypadek zachorowania na gorączkę krwotoczną, zmarło ponad 1550 osób.

Walka z epidemią oznacza przyjęcie rygorystycznych ograniczeń między innymi w poruszaniu się ludzi i transporcie. Zbliża się czas zbiorów ryżu i kukurydzy i może okazać się, że zabraknie rąk do pracy z powodu nałożonej na wiele regionów kwarantanny. Podobnie jest z plantacjami oleju palmowego, kakako i kauczuku.

Epidemia spowodowała też panikę i masowy wykup towarów żywnościowych. Doprowadziło to już do wzrostu cen jedzenia, a jeśli zbiory okażą się niższe niż w poprzednich latach, ceny mogą jeszcze bardziej wzrosnąć. Na przykład w stolicy Liberii cena manioku w sierpniu wzrosła o 150 proc.

Dla wielu gospodarstw, gdzie jeszcze przed pojawieniem się wirusa ebola na żywność wydawano około 80 procent dochodów, skok cen może oznaczać głód. FAO przypomina też, że praca na roli dla wielu rodzin to główne źródło utrzymania i ograniczenia w migracji mogą doprowadzić do poważnego zubożenia.

Agendy ONZ starają się zorganizować dostawy żywności dla Zachodniej Afryki. Ma tam trafić około 65 tys. ton żywności.