ikona lupy />
Analiza cen taksówek w UE / Media

Z analizy dokonanej przez serwis mytaxi.com wynika, że podróże taksówkami najbardziej opłacają się w stolicy Rumunii. Podróżując po Bukareszcie, za 5-kilometrowy kurs zapłacimy jedynie 8 zł (z uwzględnieniem opłaty początkowej). Na drugim końcu skali znajdują się natomiast fińskie Helsinki, gdzie za podróż na takiej samej trasie zapłacimy – bagatela – aż 61 zł. Jeśli cenimy sobie oszczędność, to z usług taksówkarzy nie powinniśmy korzystać również w Kopenhadze (59 zł) oraz Amsterdamie (52 zł).

Na tle większości europejskich stolic podróżowanie taksówką podróżowanie taksówką po Warszawie jest stosunkowo tanie. Z wyliczeń mytaxi wynika, że średnia cena 5-kilometrowego kursu po Warszawie to 18 zł (5x 2 zł/km + opłata startowa wysokości 8 zł). Mniej więcej tyle samo za taksówkę zapłacimy w stolicy Węgier - Budapeszcie (19 zł).

Ciężki los polskich kierowców?

Reklama

Niskie stawki za przejazdy taksówkami w Polsce połączone z wysokimi kosztami obsługi pojazdu, ubezpieczeniami oraz cenami paliwa sprawiają, że działalność polskich taksówkarzy bardzo często balansuje na granicy opłacalności. Na niekorzyść działa również fakt, że nad Wisłą taksówkarzy jest po prostu zbyt wielu. - W Warszawie jest już około 11 tys. aktywnych licencji, to więcej na jednego mieszkańca niż w Berlinie czy w Madrycie. Uzyskanie licencji nie jest w naszym kraju rzeczą trudną.

W Warszawie wystarczy ukończyć kurs, zdać egzamin z topografii miasta oraz wykazać się niekaralnością – podkreśla Krzysztof Urban, dyrektor zarządzający mytaxi w Polsce. Zdaniem Urbana nadpodaż taksówek powoduje, że rynek jest bardzo konkurencyjny, a kierowcy walczą o klienta niskimi stawkami. - Dodatkowym problemem jest istnienie tak zwanych przewozów, działających często w szarej strefie – dodaje.

>>> Czytaj też: Taksówkarze dopięli swego: działalność Ubera zabroniona w Niemczech

Nadchodzi Uber

Od kilku tygodni warszawscy taksówkarze mają jednak na głowie kolejny problem. W lipcu swoją działalność na polskim rynku rozpoczął bowiem Uber – aplikacja, która umożliwia posiadaczom smartfonów wygodne podróżowanie po mieście. Amerykański start-up wzbudza sporo kontrowersji na całym świecie. Przede wszystkim wśród taksówkarzy, którzy boją się utraty klientów i dochodów.

Nie inaczej jest w Polsce. Warszawscy taksówkarze protestowali przeciwko działalności Ubera jeszcze zanim ta usługa pojawiła się w Polsce. Oskarżają oni amerykańską firmę o nieuczciwą konkurencję (kierowcy Ubera nie muszą ponosić niektórych kosztów – np. tych związanych z wyrobieniem licencji), jak również o omijanie polskiego prawa. Właściciele Ubera tłumaczą natomiast, że działalność firmy w naszym kraju jest całkowicie legalna i polega jedynie na pośredniczeniu pomiędzy pasażerem a kierowcą, a nie – jak twierdzą sami taksówkarze – na świadczeniu usług przewozowych.