W wyniku ponad 50 nalotów skierowanych najprawdopodobniej w miasto ar-Rakka, będące nieformalną stolicą Państwa Islamskiego, zginęło około 50 dżihadystów. W późnych godzinach nocnych koalicja Amerykanów i kilku krajów arabskich dokonała nalotów na pozycje Państwa Islamskiego na terenie Syrii.

Choć Pentagon nie potwierdził dokładnej lokalizacji nalotów, Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka mówi głównie o mieście ar-Rakka i jego okolicach. Wśród zbombardowanych miejsc jest prawdopodobnie Al-Tabaka, gdzie znajduje się główne lotnisko wojskowe dżihadystów. Według Obserwatorium w nalotach zginęło co najmniej 20 radykalnych islamistów. Samoloty uczestniczące w operacji wróciły już do baz.

>>> Czytaj też: Państwo Islamskie wzywa do zabijania obywateli Zachodu

Według informacji Amerykanów, w atakach pomagają państwa arabskie: Bahrajn, Jordania, Katar, Arabia Saudyjska i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Swój udział potwierdziła Jordania. W operacji uczestniczą jej samoloty. Na razie nie słychać o partnerach z Europy. Wielka Brytania nie uczestniczyła w nocnych nalotach, na razie rozważa swój udział - poinformowało brytyjskie ministerstwo obrony.

Reklama

Atak na sunnickich bojowników w Syrii rozpoczął się od wystrzelenia amerykańskich pocisków manewrujących Tomahawk. Później do akcji wkroczyły myśliwce bombardujące oraz uzbrojone drony Predator i Reaper.

>>> Polecamy: Państwo Islamskie rekrutuje Niemców. "Młodzi muzułmanie uznają je za bardziej autentyczne"

Wielka Brytania przygotowana do nalotów

Wielka Brytania może wkrótce skierować swoje lotnictwo do akcji nad Irakiem i Syrią u boku Amerykanów i ich bliskowschodnich sojuszników. Brytyjska prasa donosiła od rana o gotowości do nalotów "na dniach". Jednak będzie to wymagać zapewne uzyskania zgody Izby Gmin.

Odwołanie parlamentu z wakacji spodziewane jest już w ten piątek. Jednym z następstw brytyjskiego udziału w inwazji na Irak w 2005 roku - pod fałszywym pretekstem zagrożenia bronią masowej zagłady - stała się nowa konwencja, która stawia wymóg głosowania nad każdą interwencją zbrojną za granicą. Rok temu posłowie odrzucili rządowy wniosek o podjęcie nalotów na Syrię. Był to cios dla premiera Davida Camerona i jego rządu koalicyjnego. Były labourzystowski minister spraw zagranicznych Jack Straw powiedział dziś BBC: "We właściwych okolicznościach możemy udzielić poparcia nalotom w Iraku. Bardziej problematyczna z punktu prawnego jest Syria. Ale jeśli premier Cameron przyjdzie do nas z przekonującą propozycją, uzyska przekonujące zwycięstwo".

Wielka Brytania ma już w bazie Akrotiri na Cyprze eskadrę myśliwców bombardujących Tornado, które do tej pory latały w misjach rozpoznawczych nad terenami Islamskiego Kalifatu w Iraku. Dysponuje tam również innymi maszynami rozpoznawczymi, transportowymi i śmigłowcami, a także oddziałem komandosów.