Kontrowersje wybuchły po głosowaniu nad drugą turą sankcji wobec Rosji. Finlandia została oskarżona o umyślne piętrzenie przeszkód przed ich narzuceniem na Moskwę oraz o wysyłanie sprzecznych sygnałów w czasie kryzysu ukraińskiego. Z jednej strony – pilnie dążą do członkostwa w NATO, z drugiej strony - mieli hamować proces uzgadniania sankcji, a nawet grozić wetem.

Premier Alexander Stubb stanowczo jednak protestuje przeciwko takiemu stawianiu sprawy. – Finlandia jest stałą częścią NATO i wytrwale wspiera sankcje przeciwko Rosji. – stwierdził. Dodał, że Finlandia ma do dyspozycji z Rosją tylko ekonomiczne środki, dlatego popierała je od początku. – To jest nieporozumienie – tak Stubb komentuje plotki o wecie. – Przy drugiej fazie sankcji były tylko różnice zdań co do wyboru chwili. Niestety żyjemy w świecie Twittera i taka wersja została wysłana w świat, to bardzo trudno potem cofnąć.

>>> Czytaj też: Fiński premier: Miejsce Finlandii jest w NATO

Czas na przemyślenie relacji Finlandii i Rosji

Reklama

Stubb skomentował również groźby Moskwy, że może zamknąć przestrzeń powietrzną dla linii lotniczych: - Koszty byłyby zbyt wysokie dla Rosji. Dodał, że taka decyzja ciężko dotknęłaby Finlandię, której granica z Rosją liczy 1300 km. Obok Niemiec i Szwecji, Rosja jest największym partnerem handlowym Finlandii.

Zdaniem premiera, jest to czas na przemyślenie relacji Finlandii i Rosji. - Między 1990 i 2013 przeważała delikatna mowa integracji Rosji z Zachodem. Iluzja – podkreślił. – Zapomnieliśmy, że Rosjanie nie mają skłonności do przyjmowania reguł, oni chcą je ustalać.

Stubb powiedział dziennikowi Frankfurter Allgemeine Zeitung, że narzucanie zachodniego modelu Rosji nie działa. Po upadku ZSRR widać było w Rosji demokratyzację i pojawiły się szanse na otwarcie rosyjskiego rynku, jednak potem wróciła polityka siły.

- Dla Moskwy polityka zagraniczna jest grą o sumie zerowej: ty wygrywasz, ja przegrywam. Już w 2008 r. dzwonił po raz pierwszy alarm, podczas kryzysu w Gruzji. To wtedy wróciła polityka stref wpływu do Europy, powinniśmy się byli wtedy obudzić – powiedział Stubb. Fin uważa, że Europę czeka przewlekła i długa faza w relacjach z Rosją, ponieważ jej przywództwo składa się z jednego człowieka.

Finlandia nie jest członkiem NATO, taki krok popierałoby tylko 25 proc. mieszkańców. Burzliwe czasy zdaniem Stubba to nie jest dobry moment na dołączanie do Sojuszu. – Paradoksalnie dziś Finlandia lepiej się nadaje do dołączenia do NATO niż niektórzy członkowie Sojuszu.

Dziennik spytał premiera o to, co sądzi o propozycji finlandyzacji wobec Ukrainy. – Finlandyzacja to dla mnie wulgaryzm. To termin z czasów zimnej wojny – odparł Stubb. – Wtedy to była konieczność, tylko w taki sposób mogliśmy pozostać demokratycznym państwem – Stubb podkreślił, że jego kraj nigdy nie był częścią ZSRR.

>>> Czytaj też: Alexander Stubb nowym premierem Finlandii