W wywiadzie dla "Politico" Radosław Sikorski mówił, że rosyjski prezydent proponował Polsce współudział w rozbiorze Ukrainy. Putin miał się powoływać na dawną polskość Lwowa. Później Sikorski mówił, że pamięć go zawiodła, a rozmowy z Putinem jednak nie było, zaprzeczał jej także rzekomy uczestnik - Donald Tusk. >>> Czytaj więcej na ten temat

>>> Zobacz także: Sikorski przeprasza za swoją wypowiedź. "Zdarza się człowiekowi zagalopować"

Podczas posiedzenia Klubu Wałdajskiego w Soczi rosyjski prezydent był pytany o te słowa przez dziennikarza "Financial Times". Zapewnił, że nie będzie podważał suwerenności Ukrainy, ale przyznał, że proces jej państwowości był dość złożony, chociażby przez to, że po II wojnie światowej uzyskała część dawnych ziem węgierskich i polskich. "A Lwów to jakim był wcześniej miastem, jeśli nie polskim? Nie wiedział pan o tym?" - Putin pytał dziennikarza.

Również wschodnie tereny przypadły Ukrainie w nietypowych okolicznościach - mówił Putin. Jeszcze na początku lat 20. XX wieku rejony Charkowa, Ługańska, Doniecka, Mikołajowa, Chersoniu czy Odessy miały być częścią Noworosji, czyli regionu należącego do Rosji, ze stolicą w Noworosyjsku. Związek Radziecki przekazał jednak te ziemie ukraińskiej części, by zwiększyć odsetek proletariatu na Ukrainie - mówił Putin.

Reklama

>>> Polecamy: Nie tylko Szkocja. Zobacz, jakie europejskie regiony żądają niepodległości

Władimir Putin kwestionował też ukraińskość Krymu. Jak mówił, półwysep najpierw został przekazany Ukraińskiej Republice Radzieckiej z pogwałceniem sowieckiego prawa, a w latach 90. utracił autonomię, którą sobie wywalczył.