W okresie od połowy września do końcówki października spośród walut rynków wschodzących trzema najbardziej przecenionymi walutami były rosyjski rubel, brazylijski real oraz kolumbijskie peso.

O ile jednak kolumbijskie peso, przecenione zresztą „tylko” o 4 proc. to nawet w ramach rynków wschodzących mało znacząca waluta, pozostałe dwie mają już dużą wagę w całym koszyku. I straty poziom przeceny tych walut był zupełnie inny – real stracił ponad 7 proc., a rubel aż ponad 9 proc. (w obu przypadkach liczone względem dolara). Mimo dużego oddalenia geograficznego Brazylii i Rosji można wskazać, że opisywanym okresie sytuacja tych krajów była w dużej mierze ze sobą zbieżna i to na kilku płaszczyznach.

Poczynając wydaje się od najważniejszej, stricte rynkowej - chodzi o sytuację na rynku surowców przemysłowych i towarów rolnych. Oba kraje dużo wydobywają ropy naftowej, której cena (gatunki Brent, WTI, Ural) w okresie od połowy września spadła o kilkanaście procent. I coraz więcej wskazuje na to, że niska cena ropy może się utrzymać przez kolejne miesiące. Brazylia produkuje jednak głównie na własne potrzeby, a w tym roku ma osiągnąć dopiero niewielką nadwyżkę eksportu. Z kolei Rosja aż ok. 50 proc. przychodów z eksportu w ogóle czerpie ze sprzedaży ropy i produktów ropopochodnych.

Zbiegło się to też z nadzwyczajnym urodzajem na rynku towarów rolnych – Rosja to duży eksporter pszenicy i kukurydzy, z kolei Brazylia to jeden z największych na świecie eksporterów soi i duży eksporter kukurydzy. Ceny wszystkich trzech towarów są w tym sezonie na bardzo niskich poziomach. Jednak tutaj akurat nie ma sensu robić bardziej długoterminowych prognoz – kolejny sezon może przynieść odwrócenie się tendencji cenowych z racji nieprzewidywalności pogody (najważniejszy czynnik) i prawdopodobnego samoograniczania podaży przez farmerów, chcących uzyskać wyższe ceny zbóż czy oleistych.

Faktem jest jednak, że dochody budżetowe z tych źródeł maleją, a gospodarki obu krajów nie należą do zbyt innowacyjnych. Dobitnym dowodem problemów na rynku rosyjskim może być fakt, że tamtejsze Ministerstwo Finansów proponuje przygotowanie zapasowego wariantu budżetu na rok 2015 i okres planowy 2016-17, przewidującego 10-procentową redukcję wydatków w latach 2016-17.

Reklama

>>> Czytaj także: Rosja i Białoruś zbudują wspólny system płatniczy?

Polityczne podobieństwa

Drugą płaszczyzną podobieństw są problemy natury politycznej, które przekładają się na ekonomię. W Brazylii słabą opinią rynku finansowego cieszy się urzędująca prezydent Dilma Rousseff, która preferuje interwencjonistyczną politykę wpływającą na ceny ropy w sposób nierynkowy i utrzymującą wysokie podatki i sam skomplikowany system podatkowy. Zwyciężyła właśnie w wyborach prezydenckich i będzie urzędować przez kolejną kadencję. Taki wynik wyborów był wcześniej dyskontowany spadkami na giełdach i utratą wartości brazylijskiej waluty. Z kolei Rosja ma problemy związane z jej bardzo złym postrzeganiem na międzynarodowej scenie politycznej przez interwencję na Ukrainie.

Oprócz nałożonych na ten kraj sankcji, które już szeroko były opisywane, Rosji grozi także otrzymanie od jednej z czołowych agencji ratingowych oceny nieinwestycyjnej (tzw. rating śmieciowy). Wcześniej po przeglądzie ocenę obniżyła agencja Moody’s, ale wciąż jest ona powyżej śmieciowej. Natomiast ostatnio agencja S&P pozostawiła rating na poziomie BBB-, ale jest to tylko jeden próg powyżej śmieciowego, ale jednocześnie utrzymuje jego negatywną perspektywę. Gdyby któraś z agencji nadała Rosji ocenę nieinwestycyjną, wiązałoby się to z dalszą, nawet bardziej zmasowaną wyprzedażą rosyjskich aktywów, gdyż duża część globalnych funduszy w swojej polityce inwestycyjnej ma zapisy o pomijaniu aktywów z takim ratingiem. Czyli dalsze deprecjacja rubla byłaby przesądzona.

W przypadku Brazylii sytuacja jest lepsza, ale niewiele. Ratingi są 2-3 stopnie powyżej śmieciowego, ale znowu sytuacja budżetowa wygląda nawet jeszcze gorzej. Pogłębiający się deficyt na rachunku obrotów bieżących oraz coraz większy deficyt budżetowy nie napawają optymizmem i wskazują, że krajowi potrzebne są reformy, do których obecna władza wydaje się być raczej niezdolna. Tymczasem przed Brazylią jeszcze spore wyzwanie inwestycyjne – olimpiada w Rio w 2016 r.

Kraje te mają ślamazarne wzrosty PKB (konsensus prognoz na ten rok dla obu to 0,3 proc.) przy rosnącej inflacji (Brazylia 6,3 proc., Rosja aż 7,4 proc. w bieżącym roku). Zatem kolejną płaszczyzną wspólną dla Rosji i Brazylii jest ryzyko wpadnięcia w stagflację, czyli współwystępowania stagnacji gospodarczej wraz z wysokim poziomem inflacji.
Brazylijskiego reala i rosyjskiego rubla łączy zatem nie tylko fakt, że w okresie ostatniego półtora miesiąca były najsłabszymi walutami spośród walut rynków wschodzących, ale z punktu widzenia fundamentalnego także przyczyny tej słabości, które są poważne i pokazują, że rynek bardzo wyraźnie dostrzega ryzyka związane z obiema gospodarkami.

>>> Polecamy: Rubel sięgnął dna. Rosyjska waluta straciła 25 proc. swojej wartości