Niedawno dużo mówiło się o wpływie boomu naftowego w Kanadzie na spadek cen benzyny. Nikt jednak nie wspomina, że bardzo negatywnie wpłynął on również na ceny hamburgerów i steków.

Wzrost inwestycji w branży energetycznej w prowincji Prairie, czyli ojczyzny większości krajowych gospodarstw i rancz, doprowadził do rekordowego poziomu wydobycia ropy i sprowadził ceny do trzyletniego minimum. Zwiększyło to zatrudnienie na platformach wiertniczych i przy obsłudze gazociągów za stawkę o 2/3 wyższą, niż oferowana na stanowiskach przy hodowli zwierząt. Znaczna część kowboi przekwalifikowała się i obecnie zajmuje surowcami.

Niedobór siły roboczej przygniótł farmy zajmujące się hodowlą bydła, czyli branżę będącą w recesji spowodowanej przez chorobę wściekłych krów już od dekady. Ilość trzody chlewnej w Kanadzie, 8. największym na świecie eksporterze wołowiny, jest najniższa od 21 lat. Dostawy wołowiny są tak małe, że firma Costco Wholesale Corp. (COST) jest zmuszona do importu surowca z USA, gdzie ceny są w tej chwili najwyższe w historii.

- Nie ma szans by znaleźć pracowników – ocenia Tim Stewart, który ma cztery wakaty na prowadzonej przez siebie dużej farmie. – Gdyby ktoś przyszedł z grubą książeczką czekową, prawdopodobnie już sprzedałbym biznes – dodaje.

W kanadyjskiej prowincji Alberta średnie wynagrodzenie za pracę przy żywym inwentarzu było o 63 proc. niższe niż płace w przemyśle petrochemicznym – wynika z badań prowincjonalnego rządu z zeszłego roku. Dane pokazują, że 72 proc. właścicieli farm miało problemy z zatrudnianiem, a 25 proc. wakatów było dłuższych niż 4 miesiące.

Reklama

>>> Czytaj też: Nie tylko rubel tonie. Brazylijski real padł ofiarą gry rządu i banku centralnego

300 milionów straty

Również przetwórcy mięsa odczuli niedobór siły roboczej. Branża straciła wskutek problemów w tym roku około 300 milionów dolarów kanadyjskich, chociaż ceny mięsa były w tym czasie na historycznych maksimach.

W tym samym czasie rosnące rezerwy kanadyjskiej ropy, które są trzecimi największymi na świecie, przyciągnęły inwestycje w produkcję surowca z roponośnych piasków o wartości 514 mld dol. (w okresie najbliższych 24 lat), wynika z danych Kanadyjskiego Energetycznego Instytutu Badawczego.

Znacznie gorzej wygląda sytuacja branży mięsnej. Firmy zajmujące się przerobem surowca, z powodu braku pogłowia mogą zmniejszyć obroty nawet o 70 proc. Ceny mięsa rzeźnego w prowincji Alberta w ciągu ostatnich 12 miesięcy wzrosły o 40 proc. Jest ono również bardzo drogie w USA, w związku z tym import nie jest rozwiązaniem problemu.

Branża zmaga się nie tylko z niedoborem siły roboczej, ale też z powodziami. Poziom wód w prowincjach Saskatchewan i Manitoba osiągnął rekordowy wzrost w 2014 roku.

Istnieje jednak nadzieja dla miłośników hamburgerów i steków. Analitycy prognozują, że pogłowie bydła w Kanadzie może wzrosnąć aż o 4 proc. w 2016 roku.

>>> Polecamy: Rozważna rewolucja ekscentrycznego przywódcy. Boliwia odżyła po dekadach