Główny Inspektor, Andrzej Jagusiewicz zapewnia, że mieszkańcom Dąbrowy Górniczej nie grozi niebezpieczeństwo. W 2013 roku GIOŚ wydał decyzję na przywóz do Polski prawie 300 tysięcy ton odpadów. Sam zakład w Dąbrowie Górniczej może utylizować rocznie 10 tysięcy ton. Andrzej Jagusiewicz podkreśla, że dla takiego przedsiębiorstwa utylizacja 85 ton nie stanowi problemu.

Inspektor wyjaśnia, że transport odpadów z Salwadoru do Polski nie powinien dziwić. Kraje rozwijające zlecają takie zadania tym, które mają odpowiednie instalacje. GIOŚ przypomina, że przed 2005 rokiem Polska sama przekazywała takie odpady na przykład do Niemiec. Andrzej Jagusiewicz podkreśla, że dla polskich firm takie zlecenia to dobry interes. Inspektor szacuje, że na utylizacji jednej tony odpadów zarabia się około 1 tysiąca dolarów.

>>> Czytaj też: Bank Światowy wyjawia niewygodną prawdę? „Nic nie powstrzyma globalnej zmiany klimatu”

Naczelnik wydziału transgranicznego przemieszczania w Głównym Inspektoracie Ochrony Środowiska, Magdalena Gosk podkreśla, że wszystkie służby, które mogą prowadzić kontrolę są powiadomione o transporcie. Ekspertka wyjaśnia, że odpady z Salwadoru mają właściwości ekotoksyczne i mogą negatywnie oddziaływać na organizmy wodne. Magdalena Gosk podkreśla, że do tej pory nie zgłaszano żadnych informacji o przypadkach zagrożenia wynikających z transportu niebezpiecznych odpadów zza granicy.

Reklama

Nie wiadomo kiedy dokładnie ładunek z Salwadoru przypłynie do portu w Gdyni. Odpady muszą dotrzeć do Polski do końca roku. Później przestaje obowiązywać pozwolenie inspektora. W 2013 roku nad Wisłę przywieziono około 77 tysięcy ton niebezpiecznych odpadów, głównie z krajów Unii Europejskiej. 15 procent unieszkodliwiono. Resztę poddano odzyskowi.