Przewodniczący PKW Stefan Jaworski poinformował, że decyzję tę podjęto na podstawie testów i po konsultacjach z informatykami. Zdecydowana większość komisarzy wyborczych również opowiedziała się za zastosowaniem systemu informatycznego. Stefan Jaworski dodał, że system działa "w zasadzie sprawnie", ale występują mankamenty.

Dlatego PKW nakazała obwodowym komisjom, by w przypadku pojawienia się problemów przy sporządzaniu projektu protokołu, niezwłocznie przystąpiły do robienia go ręcznie. Gdyby protokół głosowania został sporządzony w systemie informatycznym, a nie byłoby możliwości przesłania go do miejskiej lub okręgowej komisji wyborczej, to komisja powinna zapisać dane z protokołu na nośniku elektronicznym i przekazać go komisji wyższego szczebla.

Po pierwszej turze wyborów samorządowych doszło do awarii systemu informatycznego, przez co liczenie głosów trwało sześć dni.

30 listopada wybory będą mieć znacznie mniejszy zasięg i mniej skomplikowaną procedurę. Wybierać będziemy jedynie prezydentów, burmistrzów i wójtów w tych miejscowościach, gdzie w pierwszej turze żaden kandydat nie uzyskał ponad 50 proc. poparcia.

Reklama

Stary system ma sens?

Oparcie się na systemie informatycznym PKW ma sens - uważa doktor Anna Materska-Sosnowska, politolog z Uniwersytetu Warszawskiego.

Pomimo problemów, których świadkiem była cała Polska, doktor Materska-Sosnowska nie jest zwolenniczką poprzestawania na klasycznych metodach liczenia głosów. Jakiś system informatyczny musi być, więc skoro wiemy, jakie są jego niedoskonałości, to można z góry ogłosić, że wyniki będą we wtorek, zwłaszcza że przy drugiej turze jest mniej głosów do policzenia - powiedziała Informacyjnej Agencji Radiowej politolog.

Jak mówi doktor Materska-Sosnowska - głosy według obecnych procedur i tak zliczane są ręcznie, a dopiero potem trafiają do systemu, więc bez względu na to, jak przekazywane są dalej, i tak najpierw są zliczane konwencjonalnie. Ekspertka bierze pod uwagę, że system może w trakcie wyborów znowu ujawnić błędy i opóźnić liczenie.

Powinno się jednak wziąć na to poprawkę, zwłaszcza że - jak mówi doktor Materska-Sosnowska - i tak wszyscy działają już pod dużą presją. PKW popełniła w jej opinii duży błąd, bo wiedząc co się dzieje, od razu powinna poinformować o opóźnieniu wyników, i tak samo powinno też się to odbyć teraz: powinna paść deklaracja ,że powszechnie wiadomo o problemach, ale na wyniki trzeba będzie zaczekać - mówi politolog.

Jeśli natomiast uda się wyniki przedstawić wcześniej, to bardzo dobrze - uważa doktor Materska-Sosnowska.

Lepiej nie ryzykować

Druga tura wyborów samorządowych dla pewności powinna zostać zliczona "ręcznie" - uważa profesor Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
Jak mówi profesor Dudek - lepiej oprzeć się na znanych od lat, ale sprawdzonych metodach. Druga tura to mniej spraw do rozstrzygnięcia, więc lepiej nie ryzykować, i oprzeć się na ręcznym liczeniu głosów i rozsyłaniu papierowych protokołów.

Być może czekalibyśmy wtedy dzień albo dwa dłużej, ale zyskali wyższą wiarygodność wyborów, a to jest dziś ważniejsze - uważa profesor Dudek.

Chociaż od ujawnienia problemów z systemem informatycznym minęło półtora tygodnia, PKW zdecydowała się na stosunkowo późne przeprowadzenie testów. W opinii profesora Dudka sędziowie, którzy podali się już do dymisji, nie radzą sobie z sytuacją, co tym bardziej jest argumentem na rzecz braku eksperymentów i rezygnacji z wykorzystania systemu informatycznego.

Przybliżone wyniki z exit poll powinny nam po samych wyborach wystarczyć, a jeśli poczekalibyśmy dzień czy dwa na ostateczne wyniki zliczone metodą tradycyjną, to nic złego by się nie stało - uważa profesor Antoni Dudek.

>>> Czytaj też: Sondaż: większość Polaków nie chce powtórki z wyborów