ikona lupy />
NATO broni krajów członkowskich przed cyberatakami / ShutterStock

Informatyka śledcza ściga się z przestępcami w sposobach ich wykrywania.W ubiegłym roku wzrosła liczba postępowań wszczynanych przez prokuraturę oraz policję w sprawach o przestępstwa prania pieniędzy – wynika z raportu „Pranie pieniędzy” opracowanego przy współpracy kancelarii prawnej Chmielniak Adwokaci oraz firmy Kroll Ontrack, zajmującej się informatyką śledczą i odzyskiwaniem danych. W stosunku do lat 2011-2012 zmalała natomiast wartość orzekanych przez sądy przepadków mienia oraz kwot odzyskiwanych przez Skarb Państwa.

Pranie pieniędzy, to znaczy działania, których celem jest wprowadzenie nielegalnie uzyskanych pieniędzy do legalnego obiegu mogły dotyczyć w 2013 roku nawet 15,25 mld złotych. Generalny Inspektor Informacji Finansowej zarejestrował w swoim systemie informatycznym 3 265 zawiadomień o podejrzanych działalnościach i transakcjach, o 30 proc. więcej niż w 2012 r. i aż o 60 proc. więcej niż w 2010 r.

Reklama

>>> Czytaj też: Cyberatak Kremla. MON na celowniku rosyjskich hakerów

– Pranie pieniędzy to patologia o niezwykle szerokiej skali – stwierdził adwokat Łukasz Chmielniak z kancelarii Chmielniak Adwokaci. Adwokat zwrócił uwagę na to, że oprócz pieniędzy, nadużycia mogą obejmować też instrumenty finansowe, papiery wartościowe, wartości dewizowe, prawa majątkowe, nieruchomości i mienie ruchome. W 2013 r. pieniądze prano w wielu gałęziach przemysłu, handlu i usługach na całym świecie. O 2 proc. wzrósł odsetek przedsiębiorstw na świecie, które zostały narażone na oszustwa związane z praniem pieniędzy.

Według Kroll Ontrack, obok korupcji, naruszenia regulacji, sprzeniewierzenia funduszy, kradzieży własności intelektualnej i zmowy rynkowej, pranie pieniędzy znalazło się wśród sześciu typów nadużyć uważanych przez biznes jako realne zagrożenie. Rośnie też liczba firm, które czują się realnie zagrożone, aż 70 proc. firm przyznało, że w ciągu minionego roku zostały dotknięte przez przynajmniej jedno z tych nadużyć. Ryzyko narażenia na oszustwo podwyższały takie czynniki, jak złożoność infrastruktury IT, duża rotacja pracowników, a także wchodzenie na nowe rynki o podwyższonym stopniu ryzyka.

>>> Czytaj też: Druzgocąca ocena NIK: polskie instytucje są bezbronne wobec cyberataków

Ediscovery szuka cyfrowych śladów

Oszuści nie są jednak nieuchwytni, a oszukane firmy na szczęście nie są bezbronne. – Zdecydowanie rośnie znaczenie „cyfrowych odcisków palców” – powiedział Paweł Odor, z Kroll Ontrack. - Dzięki usługom ediscovery możliwe jest przeszukanie i przeanalizowanie ogromnej ilości dokumentów elektronicznych pod kątem potencjalnych dowodów. Informatyka śledcza pozwala natomiast na zabezpieczenie cyfrowych odcisków palców i wskazanie łańcucha zdarzeń, z zachowaniem wartości dowodowej badanego materiału – wyjaśnił specjalista.

– Współczesne przedsiębiorstwa funkcjonują przecież w dużej mierze w oparciu o elektroniczny obieg dokumentów. Do cennych źródeł dowodowych należą m.in. maile i załączniki, dokumenty związane z codzienną działalnością gospodarczą, dokumenty operacyjne, dowody kopiowania dokumentów, dane z historii przeglądarek internetowych, znaczniki daty i czasu, dane z kosza, a także wiadomości z czatów elektronicznych – dodał.

W ramach dochodzeń dotyczących prania pieniędzy, informatycy śledczy w pierwszej kolejności starają się więc uzyskać pełen obraz zasobów IT i używanych aplikacji. Analizują m.in. systemy bankowości i rachunkowości używane podczas operacji, sposób, w jaki dokonano przelewów i w jaki obsługiwano konta czy procedury autoryzacyjne. Poszukują zapisów kontrolnych i rejestrowych oraz narzędzi komunikacyjnych, jakich używano w tym czasie – takich jak: e-maile, telefony komórkowe, zdalny dostęp, Skype, Lync czy nagrania głosowe.

>>> Czytaj też: Azjatyckie państwo pod Warszawą, czyli co tak naprawdę dzieje się Wólce Kosowskiej