Chiny potrzebują zmiany modelu gospodarki. Globalny kryzys pokazał, że dotychczasowy schemat rozwoju oparty na dużych inwestycjach i maksymalizacji eksportu wyczerpał się. Chiny powinny przestawić się na gospodarkę opartą o popyt wewnętrzny, szczególnie biorąc pod uwagę wielkość własnego rynku. Państwo Środka ma wielki potencjał ludnościowy. Dotychczas był on wykorzystywany, jako tania siła robocza. To zaczyna się jednak zmieniać, wzrost płac i oczekiwań chińskich obywateli jest coraz wyraźniejszy. Pytanie jednak brzmi – jak skłonić konsumentów do większej aktywności?

Państwo Środka powoli zaczyna wpadać w pułapkę, w jakiej były inne kraje rozwijające się. Na pewnym etapie wzrostu, gospodarka oparta o niskokosztowość przestaje przynosić dobre efekty. Jedynym skutecznym sposobem na dołączenie do krajów rozwiniętych są inwestycję w badania i rozwój. Chiny pracują więc nad technologiczną pogonią za Zachodem. Edukacja chińskich specjalistów, którzy mieliby w przyszłości obsługiwać zaawansowaną technologicznie gospodarkę, przebiega dwutorowo. Z jednej strony – coraz więcej młodych Chińczyków studiuje na najlepszych światowych uczelniach, z drugiej – mocno stawia się na rozwój krajowych uniwersytetów. W rankingu najlepszych uczelni Times’a z 2103 roku w pierwszej 50-tce rankingu znalazły się już dwie uczelnie z Chin.

Jakich strukturalnych zmian powinny przede wszystkim dokonać Chiny? Analityk ekonomiczny Wang Hangbo zwrócił uwagę w swojej książce „Rzeczywistość i perspektywy rozwoju gospodarczego Chin” na konieczność zmiany modelu gospodarczego: Chiny powinny przejść z ekstensywnego na intensywny wzrost, z produkcji surowcochłonnej do zasobooszczędnej, z degradacji do ochrony środowiska, z eksportu technologii do własnych innowacji oraz z gospodarki opartej na eksporcie, na bazującą na popycie wewnętrznym.

Reklama

Sytuacja „fabryki świata”

Jak wygląda obecna sytuacja największej „fabryki świata”? Analitycy Coface przewidują, że chińska gospodarka wzrośnie w 2014 r. o 7,4 proc. Zmiana chińskiego PKB znajduje się jednak w trendzie spadkowym. - Spowolnienie w Chinach wkrótce osłabi wzrost PKB do poziomu poniżej 5 proc. (niezależnie czy Pekin się do tego przyznaje, czy nie) – twierdzi dla agencji Bloomberg londyński ekonomista Charles Dumas. Według Dumasa, który nie wierzy w przeobrażenia w Chinach, kontynuacja trendu spadkowego w tym kraju doprowadzi do powolnego szoku w światowej ekonomii i na rynkach finansowych, który uderzy we wszystkie sektory, od rynku towarów po wskaźniki wzrostu, od Japonii po Niemcy.

Od początku 2014 roku rząd w Pekinie wdraża reformy, które mają temu zapobiec i zoptymalizować strukturę chińskiej gospodarki. Do najważniejszych czynników spowalniających gospodarkę Państwa Środka należą niski popyt wewnętrzny, spowolnienie na rynku nieruchomości oraz utrzymująca się w niektórych sektorach nadwyżka mocy produkcyjnych.

W złej kondycji znajdują się chińskie przedsiębiorstwa. Znajdują się one pod nieustanną presją wywołaną wzrastającymi kosztami finansowania i spowolnieniem dynamiki popytu. Z raportu Coface wynika, że w 2014 roku doszło do gwałtownego wzrostu odsetka zagrożonych kredytów zaciąganych przez firmy. - Wzrost liczby kredytów zagrożonych rodzi obawy o jakość rynku kredytowego, natomiast koszty finansowania stanowią powód do niepokoju dla wielu sektorów – twierdzą twórcy raportu.
- Sposobem na poprawę finansów przedsiębiorstw mogłoby być zakrojone na szeroką skalę cięcie stóp procentowych - tłumaczy Rocky Tung, ekonomista Coface specjalizujący się w gospodarkach regionu Azji i Oceanii.

W pierwszym półroczu 2014 r. słabością chińskiej gospodarki okazał się także, przechodzący wówczas znaczne zawirowania rynek nieruchomości. Najbliższe perspektywy dla branży są negatywne – na deweloperach ciąży presja cenowa i zadłużenie. Na rynku znajduje się także duża ilość nieruchomości, które mają małe szanse na wchłonięcie – zauważają analitycy Coface. Sektor nieruchomości stanowi znaczną część gospodarki Chin, więc rząd nie może go lekceważyć. W perspektywie średnioterminowej branża będzie się opierała na rządowych zamówieniach. Mają one związek z postępującą urbanizacją kraju.

To jednak sektor metalowy znajduje się w stanie najwyższego ryzyka. Trawi go problem nadwyżki zdolności produkcyjnych, zaś wyjątkowo słaby wzrost popytu, negatywnie wpływa na rentowność przedsiębiorstw. Spadek dynamiki popytu obserwujemy również w sektorze energetycznym, którego odzwierciedleniem jest zapotrzebowanie na węgiel. Według raportu w najlepszej kondycji znajdują się sektor motoryzacyjny i sprzedaży detalicznej.

>>> Czytaj też: Europa konkuruje z Chinami o życzliwość Afryki. Daje 107 mln euro na rozwój, będą kolejne

Nadzieja w konsumpcji

W perspektywie średnioterminowej chińska gospodarka powinna być napędzana przez konsumpcję. Jest dużo argumentów potwierdzających tezę, że Chinom uda się wejść na ścieżkę wzrostu opartego o rynek wewnętrzny. W Chinach rośnie przede wszystkim klasa średnia, zwiększa się także odsetek osób znajdujących się obecnie w wieku produkcyjnym (będąca bardzo aktywną konsumencko). Chińskie społeczeństwo poza tym bogaci się, rośnie średni standard życia. PKB per capita w najludniejszym kraju świata wzrosło od 2005 do 2014 roku ponad dwukrotnie (z ok. 5 tys. dol. do 11,5 tys. dol. rocznie). Poprawia się także funkcjonowanie kanałów dystrybucji handlu detalicznego. Twórcy raportu szacują więc, że popyt wewnętrzny będzie w przyszłości największą siłą napędową chińskiej gospodarki.

Rząd Xi Jinpinga znajduje się obecnie, podobnie jak całe Chiny w sytuacji, którą moglibyśmy określić mianem pułapki. Z jednej strony ciążą na nim wysokie wymagania co do wzrostu PKB, przy jednoczesnym oczekiwaniu gruntownej reformy modelu gospodarczego. Nietrudno się domyśleć, że władza będzie miała pokusę, by szukać doraźnych, krótkoterminowych sposobów, by w przyszłym roku utrzymać wzrost na poziomie powyżej 7 proc. Jednym z nich jest dewaluacja juana, która doprowadzi do wzrostu eksportu i da Jinpingowi czas na przekalibrowanie motorów wzrostu. Chociaż chińscy przywódcy nie dają jasnych sygnałów co do osłabienia waluty, jest to jednak zapewne następny krok.

ikona lupy />
PKB Chin w latach 1999-2014 / Forsal.pl