Niskie ceny ropy - obecnie już 63 dolary za baryłkę - zagrażają nie tylko gospodarce Rosji. Prezes brytyjskiego stowarzyszenia niezależnych firm wydobywczych Brindex, Robin Allan powiedział BBC, że jeśli cena spadnie poniżej 60 dolarów nieopłacalne stanie się wydobycie z większości nowych, głębinowych złóż na Morzu Północnym.

Inwestorzy już teraz wycofują kapitał zaangażowany na Morzu Północnym, a firmy naftowe zwalniają pracowników. Dla przykładu amerykańska firma ConocoPhillips zwolniła ponad 200 osób spośród półtoratysięcznej załogi w Wielkiej Brytanii. Firmy naftowe ograniczają też zarobki pracowników. Spółka Wood Group ogłosiła wczoraj zamrożenie płac, a jeden z największych producentów na Morzu Północnym, Apache zapowiedział redukcję zarobków o 10% od Nowego Roku.

>>> Czytaj też: Szczęśliwi konsumenci i fala bankructw. Co się stanie, gdy ropa będzie zbyt tania?

Spadek cen ropy dotyka nie tylko firmy wydobywcze i nie tylko na drogim w eksploatacji Morzu Północnym. Międzynarodowy Fundusz Walutowy oblicza, że już w listopadzie, kiedy cena baryłki ropy spadła poniżej 78 dolarów, zagroziło to bilansowi płatniczemu nawet tak bogatych państw jak Katar, Kuwejt, Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska. Ale analitycy podkreślają, że państwa OPEC nie ratują cen ograniczając wydobycie, aby wywrzeć presję na konkurentów w Stanach Zjednoczonych i w Arktyce.

Reklama