Unijne sankcje wobec Rosji to „droga donikąd” i powinny zostać zniesione. Takie stanowisko Moskwy przedstawił w czwartek rosyjski ambasador przy Unii Europejskiej Władimir Czyżow. Wziął on udział w posiedzeniu komisji Parlamentu Europejskiego ds. współpracy Unia-Rosja. Dziś po południu o polityce wobec Rosji będą rozmawiać w Brukseli szefowie dyplomacji państw członkowskich.

Ambasador Czyżow przekonywał, że to nie Rosja, ale Europa najbardziej traci na wprowadzonych restrykcjach. „Oczywiście jednostronne sankcje, które nazwałbym „drogą donikąd”, powinny zostać wycofane, jeśli mamy wrócić do normalnych relacji. Triumfalne opinie, jakoby rosyjska gospodarka była dotknięta przez sankcje, są nie na miejscu. Wielu analityków nie ma wątpliwości, że Europa w wyniku sankcji ograniczyła jedynie własne możliwości, by wyjść z „błędnego koła gospodarczej zapaści, deflacji i bezrobocia” - powiedział ambasador.

>>> Czytaj też: Rosja poza Radą Europy? Moskwa oburzona odebraniem głosu

Reklama

Czyżow dodał, że Moskwa uważnie przygląda się dyskusji na temat sankcji w Unii, ale nie ma złudzeń, że zostaną one szybko zniesione. „Chcę zaznaczyć, że Rosja nie da się wciągnąć w dyskusję na temat warunków zniesienia sankcji, które od początku uważaliśmy za bezprawne. Piłka jest po stronie Unii. Zachęcające jest to, że wielu wysoko postawionych urzędników zaczęło zastanawiać się nad wyjściem z sankcyjnego impasu, ale wiemy, jak działa unijna machina i nie mamy dużych oczekiwań” - powiedział.

Czyżow podkreślał, że w obliczu wspólnych wyzwań, jakie stoją przed Unią i Rosją, obie strony ponownie otworzyć wszelkie drogi współpracy. Odnosząc się do sytuacji na wschodniej Ukrainie ambasador powiedział, że Rosja zgadza się, że porozumienie z Mińska musi być „przestrzegane przez wszystkie strony” i konieczne jest „szybkie zakończenie kryzysu”. Dodał, że nie ma dowodów, iż rosyjscy żołnierze walczą na wschodniej Ukrainie. Ci, którzy uważają, że tak jest - według ambasadora - zbyt emocjonalnie podchodzą do sytuacji, nie zważając na fakty.

>>> Czytaj też: Inwazja zielonych ludzików z NATO. Ćwiczenia wojsk sojuszniczych w Polsce, na Łotwie i Litwie