Jednak spadek cen nie przełoży się na tańsze bilety lotnicze. Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR wyjaśnia, że dzieje się tak dlatego, że linie lotnicze kupują paliwo na zapas. Większość kontraktów paliwowych, to umowy roczne. Baki są więc wypełnione paliwem, które było sprzedawane jeszcze po wyższych cenach. Obniżka cen biletów spowodowana taniejącą ropą nie wchodzi więc na razie w grę.

>>> Czytaj też: 20 minut w samolocie? Rusza najkrótsze międzynarodowe połączenie lotnicze na świecie

Jeśli ceny ropy utrzymają się na obecnym poziomie, podróżujący samolotami mogą to odczuć pod koniec roku. Mogą, ale nie muszą. Zdaniem eksperta, jako pierwsi zareagują tak zwani przewoźnicy niskokosztowi. Pozostałe linie mogą podjąć walkę cenową, ale nie muszą. Furgalski zwraca uwagę, że niektóre towarzystwa lotnicze odnotowały w zeszłym roku straty. Spadające ceny paliw to dla nich okazja, żeby te straty sobie wyrównać. Podniosą więc marże, czy wygospodarują pieniądze na niezbędne inwestycje. Wszystko to kosztem pasażerów, którzy zapłacą za bilet tyle samo, mimo niższych cen ropy.

Paliwo to dla linii lotniczych jeden z największych kosztów. Szacuje się, że stanowi on 20-25 procent wszystkich wydatków przewoźników.

Reklama