Poziom wydatków na zbrojenia i nowa strategia działań sił zbrojnych pokazują, że USA są gotowe na stawienie czoła nowemu układowi sił na świecie. Oczy Amerykanów będą zwrócone w kierunku Chin.

Nowa strategii wojskowa USA znalazła się w dokumencie „Win in a Complex World”, który został sporządzony przez wojskową agencję Army Capabilities Integration Center (ARCIC). Zawiera ona strategię i najważniejsze wytyczne dla amerykańskiej armii na lata 2020-40. ARCIC jest agencją, która pełni kluczową rolę w integracji procesu modernizacji wojska, jak również tworzenia doktryny zawierające wytyczne zmian w strukturze, organizacji, treningu, dowodzeniu czy zarządzaniu armią.

Drugim znaczącym sygnałem ciągłej gotowości podjęcia przez USA działań wojennych na szeroko zakrojoną skalę są wydatki na zbrojenia. Rosyjska i chińska propaganda konsekwentnie budują wizerunek swoich państw, jako militarnych potęg. Liczby mówią jednak co innego. Według danych pochodzących z International Institute of Strategic Studies USA wydały na obronność i zbrojenia 581 mld dol., co przekłada się na 36 proc. światowy udział. Drugie pod tym względem Chiny wzmocniły w tym roku swoją armię relatywnie niewielką kwotą 129 mld dol.

Co ciekawe, wydatki uchodzącej za potęgę Rosji wynoszą 70 mld dol., co oznacza, że są niższe niż Arabii Saudyjskiej, która wydała na ten cel 81 mld. Jest też jednak druga strona medalu. - Chociaż wydatki na zbrojenia USA mają rozmiary, które państwo jest w stanie unieść (nie przekraczają bowiem 5 proc. PKB) , krajowy budżet zmaga się obecnie z problemami, więc rząd będzie więc zmuszony do cięć budżetowych, w tym również środków przeznaczonych na obronność – mówi Jacek Bartosiak, ekspert ds. wojskowości i członek Rady Narodowego Centrum Studiów Strategicznych (NCSS).

USA stają w obliczu zmiany układu sił militarnych na świecie. Pewne światło na nowe priorytety wojskowe Pentagonu rzuca dokument „Win In a Complex World”.

Reklama

>>> Polecamy: Polskie wojsko chce być morską potęgą. PGZ szykuje się na wielkie przetargi

Nowa architektura wojny

Twórcy dokumentu nie mają wątpliwości, że charakter konfliktów zbrojnych w latach 2020-40 będzie się znacznie różnił, od wojen prowadzonych chociażby w XX wieku. Konwencjonalne wojska zaczynają tracić swoje znaczenie na rzecz narzędzi służących do prowadzenia wojny hybrydowej. Najważniejszymi środkami wykorzystywanymi do prowadzenia nowej wojny będą: tworzenie szumu i chaosu informacyjnego, cyberterroryzm, kontrolowany tradycyjny terroryzm, dywersja tajnych wojsk, intensyfikacja działań służb specjalnych, czy zwiększenie ilości niewielkich armii stacjonujących w różnych częściach globu. Nie będzie otwartej wojny. Celem „nowej wojny” prowadzonej przez USA będzie militarne i ekonomiczne osłabienie największych światowych konkurentów za pomocą pośrednich środków.

Autorzy dokumentu podzielili militarne zagrożenia dla bezpieczeństwa kraju na kilka kategorii.

W centrum strategii wojskowej na najbliższą dekadę będą Chiny. Najważniejszym zadaniem dowództwa amerykańskiej armii w długiej perspektywie czasowej będzie unikanie lądowego zaangażowania w Euroazji. - Głównym tego powodem jest konieczność wzmocnienia przez Stany Zjednoczone sił powietrzno-morskich na Zachodnim Pacyfiku, są to bowiem najistotniejsze kwestie dla tego kraju. Zachodni Pacyfik jest bowiem dla światowej geopolityki kluczowym regionem – mówi Jacek Bartosiak.

Twórcy dokumentu „Win In a Complex World” wymieniają punkty zapalne w relacjach pomiędzy Państwem Środka a sojusznikami wojskowymi i partnerami gospodarczymi Stanów Zjednoczonych. Chiny prowadzą m. in. z Japonią spór o Wyspy Senkaku/Diaoyu, konflikt o granicę z Indiami oraz wzmacniają morską presję na Tajwan, Malezję i Filipiny. Od dawna łamią też prawa człowieka, co zmusza USA do monitorowania sytuacji w regionie. Chiny prowadzą też kompleksowy proces modernizacji armii, który zapewni im zdolność do szybkiego rozwiązywania konfliktów zbrojnych toczonych w ich sąsiedztwie. Poza tym rozwijają przeciwpowietrzne i przeciwrakietowe systemy obronne oraz integrują wojskowe i informatyczne systemy. Wszystkie te działania wymuszają na USA zwiększenie gotowości do reagowania na lokalne konflikty w Azji i mobilizują do wzmocnienia sojuszników.

Mniejsze znaczenie dla USA będzie miała Rosja. Warto jednak pamiętać, że chociaż po względem wydatków na zbrojenia dzieli ją od USA przepaść, jest to jednak państwo dysponujące bronią atomową. Moskwa do perfekcji opanowała także prowadzenie wojen hybrydowych. Prowadzenie skoordynowanych działań wielu podmiotów w tym mediów, służb specjalnych, polityków i dowódców wydaje się bowiem niemożliwe w warunkach liberalnej demokracji. Co innego w państwach o charakterze autorytarnym, w którym cała władza jest skupiona w jednych rękach. Europa ma problemy z prowadzeniem „wojny hybrydowej” z Moskwą. Jak na podobnego przeciwnika zareagują USA? Duże zaangażowanie Stanów Zjednoczonych w Azji powinno odciągnąć jednak uwagę tego kraju od Moskwy. - Rosja póki co nie jest postrzegana przez Pentagon jako poważne zagrożenie i nie znajduje się na liście priorytetów – mówi Bartosiak.

Do drugiej kategorii państw autorzy raportu zaliczyli „regionalne potęgi”, czyli przede wszystkim Iran i Koreę Płn. Aspiracje nuklearne Iranu sprawiają, że jego rola na Bliskim Wschodzie będzie nadal kluczowa. Kraj ten sprawnie wykorzystuje zarówno dyplomatyczne, jak i ekonomiczne środki nacisku na państwa regionu. Celem Iranu będzie osłabienie pozycji USA i wyparcie ich z orbity wpływów krajów arabskich. W tym celu pomóc ma współpraca z partiami religijnymi, organizacjami przestępczymi i działania w stylu pozbawiania obywateli praw, czyli dążenie do dalszej destabilizacji regionu. Iran wspiera poza tym Baszszara al-Asada, Państwo Islamskie oraz pracuje nad destabilizacją Iraku.

USA uważnie obserwują też sytuację w Korei Płn. Kraj ten pracuje nad rozwojem nuklearnego arsenału i rozwijaniem systemu rakiet balistycznych. Zwiększa to dodatkowo siłę i tak znaczącej konwencjonalnej armii. Presja ekonomiczna ciążąca nad reżimem grozi też niekontrolowanymi decyzjami wojskowymi i przewrotem politycznym.

Potrzebna reforma

Nie ulega wątpliwości, że USA będą dalej nadawały ton w światowej geopolityce. Warto jednak podkreślić, że Amerykanie potrzebują reformy sił zbrojnych. Zmusi ich do tego wzrastająca siła militarna Chin. - Amerykański sprzęt wojskowy staje się przestarzały (dotyczy to w szczególności wojsk lądowych). Lata walk z mało wymagającymi przeciwnikami nie wymagały bowiem koncentracji na wprowadzaniu nowych technologii wojskowych – mówi Bartosiak. Konieczna jest także zmiana struktury wojskowych wydatków. Chodzi głównie o modernizację i unowocześnienie armii. USA zamierzają zainwestować m. in. w drony, które będą podstawą powietrznego rozpoznania, dowodzenia i uderzania. – Wojsko musi też zmniejszyć własne uzależnienie od rozpoznania opartego o systemy bazowania w kosmosie (satelity). Poza tym USA potrzebuje inwestycji m. in. w nowe samoloty dalekiego zasięgu czy nowoczesne systemy rakietowe – dodaje.

Kolejnym zadaniem będzie wzmocnienie marynarki wojennej, która jest obecnie najsłabsza liczebnie od czasów I wojny światowej. Jest to istotne szczególnie w kontekście wyzwania ze strony Chin, które stają się morską potęgą na wodach przybrzeżnych Azji. - Przykładem zmiany stosunku sił pomiędzy oboma krajami jest sytuacja na Morzu Południowochińskim, gdzie Chińczycy mają szansę pokonać US Navy korzystając z asymetrycznych przewag "własnego podwórka" – podsumowuje Bartosiak.

Na kształt geopolitycznej mapy w najbliższych dekadach wpływ będą miały też ceny surowców oraz trudna do przewidzenia długoterminowa strategia Chin i Rosji. Czy wzrastająca potęga Chin w takim samym stopniu obejmie też obszary pozagospodarcze? Czy kryzys gospodarczy zmusi Moskwę do eskalacji wojny? Czy jesteśmy skazani na kolejne „zderzenie cywilizacji”, które przewidywał Samuel Huntington?