Monetarni strażnicy strefy euro – banki centralne Szwajcarii, Szwecji i Danii, już wprowadziły ujemne depozytowe stopy procentowe. Zdaniem analityków Commonwealth Bank of Australia, ujemne oprocentowanie dotyczy już prawie jednej czwartej rezerw banków centralnych na świecie.

Zamiast zatrzymać proces cięcia stóp procentowych po dojściu do zerowego poziomu, przedstawiciele władz monetarnych kontynuują obniżki i wciąż szukają sposobów na pobudzenie wydatków kosztem oszczędności. Spodziewają się też, że odpływ kapitału inwestorów zniechęconych niskimi stopami spowoduje osłabienie narodowych walut.

Istnieje jednak ryzyko, że ujemne stopy procentowe uderzą rykoszetem w gospodarki i jeszcze mocniej obniżą popyt wewnętrzny. Może się tak stać, jeśli konsumenci zaczną trzymać swoje pieniądze pod materacem lub jeśli ujemne stopy procentowe odbiją się na marżach banków i zaczną zakłócać działanie rynków finansowych.

Coraz więcej banków centralnych rozważa wprowadzenie ujemnych stóp procentowych, dlatego ekonomiści zaczynają zastanawiać się, jak daleko władze monetarne mogą się posunąć.

Reklama

Zdaniem analityków Barclays, możemy spodziewać się stóp procentowych na poziomach „znacznie niższych” niż minus 0,75 pkt bazowych, które teraz obowiązują w Szwajcarii i Danii.
Wszystko z powodu faktu, że przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe chętnie akceptują ujemne oprocentowanie w zamian za wygody, które oferuje im nowoczesna bankowość.

>>> Czytaj też: Wojny walutowe: kiedy zero to zbyt wiele

Koszty społeczne

Trzymanie gotówki pod materacem może być dobrym rozwiązaniem dla naszej prababci, jednak dla konsumentów, którzy przyzwyczaili się do robienia zakupów i opłacania rachunków przez internet oraz dla firm, które co miesiąc dokonują mnóstwa przelewów elektronicznych, jest to nie do pomyślenia. Gdzie poza bankami – fizycznie bądź wirtualnie - można więc przechowywać swoje zapasy gotówki?

Biorąc pod uwagę stawki, jakie firmy na świecie płacą instytucjom za przechowywanie złotych sztabek w skarbcach, Capital Economics oszacował, że roczny koszt deponowania gotówki może wynosić ok. 0,5 proc. Jak wynika z badań Europejskiego Banku Centralnego przeprowadzonych w 2012 roku, społeczny koszt prywatnych transakcji gotówkowych to ok. 2,3 centów na każde wydane euro. Oznacza to, że społeczeństwo jest w stanie tolerować jeszcze niższe stopy procentowe niż teraz.

Ludzie już dziś są gotowi płacić za swoje karty kredytowe. Spółka American Express poinformowała w tym tygodniu, że wprowadza podwyżki oprocentowania transakcji kartowych dla niektórych grup klientów. To pierwszy taki ruch od ponad 5 lat.

Willem Buiter, ekonomista Citigroup, w swoim styczniowym raporcie pisze: „nie istnieją żadne poważne argumenty przeciw stworzeniu systemu finansowego, w którym nominalne stopy procentowe mogą być ustalane z taką samą łatwością na poziomach od minus 5 proc. do plus 5 proc.”.

Kolejne cięcia

Polityka ujemnych stóp procentowych zatacza coraz szersze kręgi. Szwedzki Riksbank przyznaje, że nie wyklucza kolejnych obniżek stóp procentowych. Banki Szwajcarii i Danii mogą zostać do takich ruchów zmuszone, jeśli ich waluty zaczną się niebezpiecznie umacniać.

Bank Anglii tymczasem stwierdził, że poziom 0,5 proc. nie jest już uważany za dolną granicę głównej stopy procentowej w Wielkiej Brytanii. Analitycy Barclays przewidują, że także Bank Japonii może niebawem przestawić się na negatywne oprocentowanie, jeśli zdecyduje się na mocniejsze pobudzanie gospodarki.

„Jest oczywistym, że poziom zero – jako dolna granica stóp procentowych, nie jest tak dużym ograniczeniem, jak się powszechnie wydaje” – mówi Michael Pearce, ekonomista Capital Economics z Londynu. „Poruszamy się po nieznanym terytorium i nikt nie wie, w którym miejscu znajduje się dolna granica obniżek” – dodaje.

>>> Czytaj też: 20 tygrysów gospodarczych świata. Wśród nich Polska