Resort środowiska chce wprowadzić opłaty za użytkowanie wody. Energetyka przed tym się broni - oznacza to dla niej koszty rzędu dziesiątków miliardów rocznie. O sprawie pisze "Puls Biznesu".

Planom wprowadzenia w życie nowego prawa wodnego, sprzeciwia się wiceminister skarbu odpowiedzialny za energetykę Zdzisław Gawlik, który skierował swoje uwagi w tej sprawie do resortu środowiska. Według jego wyliczeń, dla firm energetycznych, które mają w aktywach elektrownie wodne lub elektrownie z otwartym obiegiem, zbyt wysoka stawka spowoduje konieczność uiszczania opłat w wysokości kilkudziesięciu milionów złotych rocznie. Gazeta dodaje, że opłaty staną się jeszcze większym ciężarem, jeśli w Polsce powstanie elektrownia atomowa, która potrzebuje bardzo dużych ilości wody.

"Puls Biznesu" zauważa, że dotychczas energetyka była zwolniona z opłat za "korzystanie ze środowiska z tytułu poboru wody", czyli na przykład wykorzystywanie wody z rzek w celach chłodniczych.

>>> Czytaj też: Grupa Azoty chce budować elektrownię na gaz. Inwestycja jest warta 1 mld euro

Gazeta dodaje jednak, że na utrzymanie zwolnienia z opłat dla energetyki na razie jednak się nie zanosi. Po pierwsze Ministerstwo Środowiska chce za pomocą opłat zmusić firmy do ograniczenia zużycia wody i inwestycji w efektywność. Po drugie powołuje się na przepisy europejskie, mówiące, że "wszyscy korzystający z usług wodnych mają za to płacić".

Reklama

Więcej szczegółów w "Pulsie Biznesu".