Z informacji przedstawionych przez Ministerstwo Infrastruktury i Rozwoju wynika, że od 2011 roku liczba wypadków na torach zmniejszyła się o jedną czwartą. Spowodowała to między innymi spadająca liczba tak zwanych sygnałów zastępczych, czyli pozwoleń na jazdę pociągu po niewłaściwym torze. To właśnie sygnał zastępczy był jedną z przyczyn katastrofy pod Szczekocinami w 2012 roku. Prezes Urzędu Transportu Kolejowego Krzysztof Dyl mówi, że od tamtego czasu bezpieczeństwo bardzo się poprawiło. Sygnałów zastępczych jest wiele mniej. Krótszy jest też czas ich obowiązywania. Prezes twierdzi też, że zwiększyła się liczba kontroli czasu pracy maszynistów, dzięki czemu osoby pracujące ponad normę są skuteczniej wychwytywane i karane.

Na poprawę bezpieczeństwa miały też wpłynąć inwestycje prowadzone przez Polskie Linie Kolejowe. w zeszłym roku na modernizację torów wydano 7 miliardów złotych. Niedawno wprowadzono też Europejski System Sterowania Ruchem. Wiceprezes PLK Andrzej Pawłowski przyznaje jednak, że cały czas dochodzi do niebezpiecznych sytuacji. Do ostatniego takiego przypadku doszło w lutym, kiedy to skład jadący z Warszawy do Szczecina musiał gwałtownie hamować, ponieważ w Łowiczu, na jego torze stał pusty skład Kolei Mazowieckich. Prawdopodobnie ktoś źle ustawił semafory. Pawłowski twierdzi, że nadal najsłabszym ogniwem jest człowiek i zapewnia, że dla pracowników kolei organizowane są dodatkowe szkolenia.

Na brak poprawy bezpieczeństwa narzekają natomiast związkowcy działający na kolei. Szef związku maszynistów Leszek Miętek krytykuje między innymi działanie Urzędu Transportu Kolejowego. Związkowiec wskazuje, że stan torowisk nie jest wystarczająco kontrolowany. Nikt też nic nie robi z pękniętymi szynami.

Związkowcy twierdzą też, że systematycznie zwalnia się osoby, które bezpośrednio nadzorują bezpieczeństwo na kolei. Pracę tracą między innymi dyżurni ruchu.

Reklama

>>> Polecamy: Ruszają remonty linii kolejowych. PKP PLK ogłosiły szczegółowy plan