Jeśli USA traktują poważnie scenariusz, wedle którego amerykańskie siły wojskowe skonfrontują się z Rosją w Europie, to Waszyngton potrzebuje jak najszybszego przemieszczenia wojsk z rejonu Zatoki Perskiej - czytamy w analizie ośrodka Stratfor.

W ciągu ostatnich tygodni w Brukseli osiągnięto czasowe porozumienie co do zadłużenia Grecji, w Mińsku wytyczono mapę drogową w związku z sytuacją na Ukrainie, zaś w Genewie osiągnięto wstępnie zgodę z irańskimi negocjatorami w sprawie programu atomowego Iranu. Szwadrony dyplomatów rozwiązywały jeden kryzys dyplomatyczny za drugim. Oczywiście mówienie o ustabilizowaniu sytuacji byłoby jeszcze przedwczesne, a nawet lekkomyślne. Niemniej jednak zrozumienie, jak te trzy kryzysy na siebie wzajemnie wpływają, pomoże nam przewidzieć, gdzie mogą pojawić się kolejne punkty zapalne.

Niemcy i kryzys strefy euro

Niemcy stały się ofiarą swojej własnej potęgi. Jako największy kredytodawca w Europie, Berlin ma znaczą przewagę polityczną nad krajami zadłużonymi, takimi jak Grecja. Ich utrzymanie zależy dziś do tego, czy niemiecka kanclerz wyrazi zgodę na kolejną transzę bailoutu. Nie można przy tym zapominać, że Niemcy eksportują równowartość połowy swojego PKB, a większość niemieckiego eksportu trafia do Europy. W związku z tym instytucje, które zapewniają Niemcom ochronę swoich rynków eksportowych, są dla Berlina kluczowe z punktu widzenia narodowego bogactwa.

Wielu obserwatorów nazwało ostatnie porozumienie z Brukseli zwycięstwem Berlina nad Atenami, ponieważ ministrowie finansów strefy euro nawet takich krajów, jak Portugalia, Hiszpania czy Francja, poprały niemiecki sprzeciw wobec potencjalnego obejścia zobowiązań zadłużeniowych Grecji. Berlin jednak też nie dysponuje nieograniczonymi środkami niemieckich podatników, które mógłby ryzykować w imię niepewnych obietnic reform i oszczędności ze strony Grecji. Trzeba bowiem pamiętać, że rządząca w Grecji Syriza jest postrzegana przez greckie społeczeństwo jako wybawiciel od polityki oszczędności.

Reklama

W ciągu czterech miesięcy Grecja i Niemcy ponownie znajdą się w konflikcie. Grecja prawdopodobnie nie będzie mogła dać zobowiązań na rzecz oszczędności, których Berlin będzie potrzebował, aby przekonać niemieckich eurosceptyków do tego, że Niemcy powinny narzucać reszcie Europy swoją politykę oszczędności. Im więcej czasu kupują Niemcy, tym mniej elastyczne stają się pozycje negocjacyjne obu stron, a zatem ryzyko potencjalnego wyjścia Grecji ze strefy euro będzie coraz większe. „Grexit” z kolei mógłby pociągnąć za sobą cały szereg wydarzeń, które doprowadziłyby do zniszczenia strefy euro.

Rola kryzysu na Ukrainie

Aby w umiejętny sposób sterować Niemcami w obliczu kryzysu strefy euro, Angela Merkel musi także zapanować nad sytuacją na froncie wschodnim. Nic dziwnego zatem, że niemiecka kanclerz zarwała kilka nocy i zdecydowała się na nieustanne podróże po Europie, aby tylko doprowadzić do podpisania z Rosją porozumienia w Mińsku. Umowa była skonstruowana źle od samego początku, ponieważ nie uwzględniała dążeń separatystów do przejęcia kontroli nad Debalcewem. Po kliku dniach walk Niemcy – ponownie używając swojego statusu jako największego kredytodawcy, tym razem wobec Ukrainy – dyskretnie przekonały prezydenta Petra Poroszenkę, pomimo działań separatystów, do akceptacji rzeczywistości i zawieszenia broni. Nawet jednak jeśli z jednej strony Niemcy, a z drugiej strony Rosja byłby w stanie doprowadzić do relatywnego uspokojenia sytuacji na wschodzie Ukrainy, niewiele by to wniosło do patowej sytuacji w relacjach pomiędzy Rosją a USA.

>>> Polecamy: "Homary" dla polskiej armii. Resort obrony kupi nowoczesne wyrzutnie rakietowe

Związek sprawy Ukrainy z sytuacją w Iranie

Wbrew popularnej na Zachodzie opinii, prezydent Władimir Putin nie kieruje się szalonymi ambicjami terytorialnymi. Prezydent Rosji patrzy na mapę w zupełnie taki sam sposób, jak przez wieki robili to jego poprzednicy, próbując zabezpieczyć rosyjskie miękkie podbrzusze od strony kraju granicznego, który chce się sprzymierzyć z groźną siłą militarną na Zachodzie. Biały Dom w ostatnim czasie wielokrotnie informował, że rozważa opcję wysłania na Ukrainę śmiercionośnej broni. W ślad za ciężkim uzbrojeniem pojawiłyby się także jednostki szkoleniowe, za jednostkami szkoleniowymi jednostki wojskowe.

Z perspektywy Putina USA sięgają poza granice NATO i chcą pozyskać sojuszników, którzy dotychczas znajdowali się na rosyjskich peryferiach. Nawet jeśli we wschodniej Ukrainie będą funkcjonowały krótkoterminowe porozumienia, to nic nie jest w stanie wykluczyć głębszego zaangażowania Stanów Zjednoczonych. Takie założenie będzie leżało u podstaw działań Rosji w kolejnych miesiącach. Wśród opcji militarnych, które rozważa Putin, jest połączenie Rosji z Krymem (posunięcie to jednak oznaczałoby, że rosyjska granica z Ukrainą wciąż pozostanie wystawiona na atak), ambitne parcie na zachód kraju aż do rzeki Dniepr oraz akcje prowokacyjne w państwach bałtyckich, mające na celu przetestowanie wiarygodności NATO.

USA nie mają tego luksusu, aby wykluczyć którąś z tych możliwości, więc będą się musiały odpowiednio przygotować, ale skupiając uwagę na teatrze euroazjatyckim, Waszyngton może stracić kontrolę nad Bliskim Wschodem, począwszy od kwestii Iranu. W ten sposób dochodzimy do rozmów w Genewie, gdzie amerykański sekretarz stanu John Kerry i irański minister spraw zagranicznych Javad Zarif spotkali się 22 lutego, aby wypracować porozumienie w kwestii programu atomowego do 31 marca. Tego dnia amerykański prezydent Barack Obama ma pokazać Kongresowi USA znaczny postęp w negocjacjach z Iranem, co ma przekonać Kongres do rezygnacji z nałożenia dodatkowych sankcji na Iran.

Jeśli USA traktują poważnie scenariusz, wedle którego amerykańskie siły wojskowe skonfrontują się z Rosją w Europie, to Waszyngton potrzebuje jak najszybszego przemieszczenia wojsk z rejonu Zatoki Perskiej, gdzie Amerykanie gasili pożary wzniecane przez dżihadystów. Aby zmniejszyć swoje zaangażowanie na Bliskim Wschodzie, USA będą potrzebowały regionalnych i rywalizujących ze sobą potęg, aby przejęły one część ciężaru.

Amerykańsko-irańskie porozumienie dotyczy kwestii tego, jak dużo uranu może wzbogacać Iran i na jak duże zniesienie sankcji w zamian za ustępstwa może liczyć Teheran. Porozumienie to pozwoli naszkicować irańską strefę wpływów oraz doprowadzi do wyłonienia się obszaru współpracy Teheranu i Waszyngtonu. Współpracę tę można zaobserwować już dziś w Syrii i w Iraku, gdzie zagrożenie ze strony Państwa Islamskiego skłania USA i Iran do wspólnych wysiłków na rzecz powstrzymania ambicji dżihadystów.

Choć amerykańscy politycy, co zrozumiałe, będą bardziej ostrożni w swoich oficjalnych wypowiedziach, chcąc opanować izraelski lęk, to wielu przedstawicieli USA w prywatnych rozmowach z Libańczykami podkreśla pozytywną rolę, jaką odgrywa Hezbollah w walce z terroryzmem. Z pozoru może się to wydawać niewielkim szczegółem, ale Iran w zbliżeniu z USA widzi możliwość uzyskania politycznego uznania w oczach Hezbollahu.

Amerykańsko-irańskie zbliżenie pewnie nie dokona się do końca marca, czerwca czy też w innym terminie, które Waszyngton wyznaczył sobie na ten rok.

Ramowe porozumienia w kwestii programu nuklearnego i znoszenia sankcji będą wdrażane stopniowo, aby przedłużyć cały proces do 2016 roku. Wówczas to Kongres USA będzie mógł pozwolić, aby sankcje wygasły już po wyborach parlamentarnych w Iranie.

Co prawda po drodze mogą wystąpić pewne komplikacje, tak jak np. śmierć irańskiego przywódcy Ajatollaha Ali Khamenei, ale nie zasadniczo nie powinny zmienić amerykańskiego kursu nastawionego na normalizację stosunków z Iranem.

Dla USA, bez względu na to, kto będzie kontrolował Biały Dom, większe zagrożenie płynie z potencjalnego konfliktu euroazjatyckiego niż z kwestii deeskalacji konfliktu z Iranem.

Nawet jeśli porozumienie nuklearne da podstawy do zbliżenia irańsko-amerykańskiego, to Waszyngton wciąż będzie polegał na regionalnych graczach, takich jak Turcja czy Arabia Saudyjska, którzy w naturalny sposób będą ograniczać strefę wpływów Iranu. Wzmoże to rywalizację w regionie, zapewniając równowagę sił.

>>> Czytaj też: USA mają nową strategię wojskową. Potrzebuje też reformy sił zbrojnych

Powrót USA do Eurazji

Niemcy potrzebują porozumienia z Rosją, aby zajmować się kluczowemu kryzysowi strefy euro. Rosja potrzebuje porozumienia z USA, aby ograniczyć ingerencję Waszyngtonu w rosyjską strefę wpływów, zaś Stany Zjednoczone potrzebują porozumienia z Iranem, aby skierować swoją uwagę na Rosję. Każdy z tych konfliktów jest powiązany z innymi.

Niemcy i Rosja mogą znaleźć sposób na uznanie różnic, tak samo jak Iran i USA. Inaczej sprawa ma się w przypadku kryzysu strefy euro – ten jest nie do uniknięcia, tak samo, jak Rosja nie pozbędzie się głębokiej nieufności wobec USA i ich działań na rosyjskich peryferiach. Obie te sprawy przenoszą uwagę Waszyngtonu z powrotem do Eurazji.

Rozproszone Niemcy pozwolą USA na wyjście poza granice NATO i okrążenie Rosji. Rosja z kolei – nawet w warunkach problemów gospodarczych – znajdzie sposób, aby na to odpowiedzieć.

Tekst opublikowano za zgodą ośrodka Stratfor.

"The Intersection of Three Crises" is republished with permission of Stratfor.