Rosyjski Gzaprom zwiększył wczoraj o 60 proc. dostawy gazu do Europy przez terytorium Ukrainy. Stało się to po wizycie w Rosji premiera Włoch Matteo Renziego i rozmowach prezesa Gazpromu Aleksieja Millera z generalnym dyrektorem niemieckiego koncernu Wintershall Rainerem Zele.

Portal internetowy dziennika "Wiedomosti” pisze, że zapewne podczas rozmów mówiono o wzroście eksportu rosyjskiego gazu do Europy. Sezon grzewczy nie został jeszcze zakończony, a rezerwy gazu w podziemnych zbiornikach europejskich są małe. Dotychczas Gazprom zmniejszał dostawy gazu do Europy między innymi po to, aby przeciwdziałać jego "rewersowi" na Ukrainę.

Rosyjska gazeta pisze, że w trakcie rozmów zarówno z premierem Włoch, jak i prezesem niemieckiego koncernu Wintershall omawiano planowaną przez Rosję budowę gazociągu "Turecki Potok". Rosja chce przyciągnąć do tej inwestycji włoską Eni i niemiecki Wintershall.

Autor publikacji zauważa, że Gazprom poszukuje różnych możliwości zwiększenia dostaw gazu z ominięciem Ukrainy. "Putin jeszcze w połowie 2013 roku polecił Gazpromowi opracowanie projektu zwiększenia mocy przesyłowych gazociągu Jamał-Europa, który przebiega przez terytorium Białorusi i Polski. Jednak przeciwko tym planom wystąpiły polskie władze” - podkreśla.

Teraz Gazprom ponoć zaproponował polskiej PGNiG "specjalne warunki" dostaw gazu. Gazprom w ramach inwestycji w gazociąg Jamał-Europa zamierza do 2020 roku zainwestować 3,6 mld dol. w gazociągi i podziemne zbiorniki na Białorusi. Teraz inwestycja w jamalski gazociąg zależy od decyzji Polski.

Reklama

>>> Czytaj też: "Odstraszacz Putina": Amerykańskie czołgi wracają. Trafią do Polski i innych sąsiadów Rosji