„Usługa wstępnego wypełnienia PIT-ów przez administrację podatkową” – tak nazywa się ruszająca właśnie e-usługa rządu. Może to być jeden z nielicznych naprawdę skutecznych pomysłów na polską e-administrację

Dzięki uruchomieniu nowej usługi Ministerstwo Finansów spodziewa się w tym roku pół miliona automatycznie rozliczonych i zaksięgowanych formularzy PIT-37. Przygotowany przez MF system wstępnego wypełniania zeznań podatkowych na podstawie deklaracji przesyłanych przez pracodawców jest od kilku tygodni gotowy i, jak zapewnia resort, został gruntowanie przetestowany, więc nie powinno być wpadek ani problemów z zawieszającym się systemem.

Wprawdzie polska e-administracja przyzwyczaiła nas raczej do sytuacji odwrotnych, ale w przypadku systemów podatkowych może się jednak udać. Od 6 lat z sukcesem działają e-Deklaracje. Przełomowy dla upowszechnienia rozliczeń przez internet był 2009 r., od kiedy podatnicy dostali możliwość składania najpopularniejszych zeznań PIT-37 bez kwalifikowanego podpisu elektronicznego. W 2008 r., gdy taki wymóg jeszcze był, z e-usługi skorzystało ledwie 310 osób, w 2009 r. – już 84 tys. I z roku na rok ta liczba szybko rosła, szczególnie że w kolejnych latach przyszły następne ułatwienia – przez sieć można już było wysyłać niemal wszystkie rodzaje PIT-ów i załączników. W 2010 r. z e-Deklaracji skorzystało 320 tys. Polaków, w 2011 r. blisko milion, w 2011 r. już dwa miliony, a w 2013 r. – 3,5 mln. Ubiegłoroczny rekord, czyli 5 mln, prawie na pewno będzie w tym roku pokonany. Po cichu resort finansów liczy nawet na 8 mln zeznań złożonych via sieć.

Ma w tym dopomóc właśnie nowa e-usługa. Będzie dostępna dla wszystkich podatników składających zeznania podatkowe na formularzu PIT-37, których jedynym źródłem dochodu jest pensja od pracodawcy. – System ten będzie wspierał wypełnianie deklaracji, kojarząc dane z dokumentów pracodawców jako płatników z oczekiwaniami podatników uzupełnianymi o zadeklarowane ulgi, które przysługują i z których każdy będzie chciał skorzystać – tłumaczył niedawno wiceminister Jacek Kapica.

– Właśnie w praktyczności tych usług leży ich sukces – tłumaczy nam Krzysztof Szubert, ekspert BCC ds. informatyzacji. – I w tym, że zostały pomyślane w sposób bardzo przyjazny dla użytkowników, czyli w tym przypadku podatników. Nie jest potrzebny skomplikowany system logowania i potwierdzania swojej tożsamości. Nie trzeba mieć wysokich kompetencji cyfrowych, by sobie z e-Deklaracjami dać radę, a dodatkowo co roku resort finansów dba o promocję tej usługi i efekty są widoczne. Niestety to wyjątek. Większość z e-usług administracyjnych to albo systemy bardzo skomplikowane, a więc zniechęcające do siebie, albo po prostu wadliwie zaprojektowane, zawieszające się i niespecjalnie obywatelom przydatne – dodaje.

Reklama

I rzeczywiście, jakość polskiej e-administracji, choć budowana jest od przeszło dekady, pozostawia wiele do życzenia. Najnowszym przykładem jest system Źródło przeznaczony do obsługi obywateli przez samorządy. Choć przygotowywano go od kilkunastu miesięcy, a start przesunięto ze stycznia na marzec, to i tak pozostaje mało wydajny, zawiesza się i, jak twierdzą urzędnicy, sprawia im dużo kłopotów.

>>> Czytaj też: Nieśmiertelność od Google. Czy w przyszłości będziemy żyć 500 lat?