Rosjanie obiecują, że cypryjskie, greckie i węgierskie marchewki i pierniki będą miały pierwszeństwo przed ich polskimi, niemieckimi i litewskimi odpowiednikami, jak tylko Moskwa zniesie na nie embargo. Embargo zaś zostanie zniesione od razu po tym, jak Cypr, Grecja i Węgry wylobbują w Brukseli zniesienie sankcji.

W 2007 r. w wizjonerskim raporcie Mark Leonard i Nicu Popescu podzielili państwa UE pod kątem ich podejścia do Rosji. Cypr i Grecja zostały w nim określone mianem rosyjskich koni trojańskich. Tyle że wówczas, rok przed wojną w Gruzji, a siedem lat przed inwazją na Krym i Zagłębie Donieckie, konie trojańskie mogły rozmywać unijną politykę energetyczną czy wspierać stanowisko Rosji w sprawie Kosowa. Sprawy ważne, ale o ileż mniej znaczące niż tradycyjnie pojmowane bezpieczeństwo.

Jeśli marchewka i piernik zadziałają na naszych unijnych partnerów, nie znaczy to, że znikną bat i kij. Nie łudźmy się – nie znikną, wcześniej czy później znajdą zastosowanie. Niczym strzelba Antona Czechowa, która w trzecim akcie na pewno wypali. Rosja cofa się tylko wówczas, gdy napotyka na opór. Ustępstwa są dowodem słabości, która niechybnie zostanie wykorzystana.