Szef Rady Europejskiej Donald Tusk konsultował wczoraj z niemiecką kanclerz i francuskim prezydentem, projekt wniosków ze spotkania. Zniesienie sankcji możliwe będzie tylko wtedy, gdy zawieszenie broni na wschodzie Ukrainy będzie w pełni przestrzegane - tak ma brzmieć kompromisowy zapis. Nie padną daty, ale taki zapis w praktyce oznacza przedłużenie restrykcji do grudnia, bo porozumienie o zawieszeniu broni przewiduje oddanie Ukrainie kontroli nad granicą do końca roku. To nie będzie jednak jeszcze decyzja, ale polityczny sygnał. A w Unii w tej sprawie ścierają się dwa obozy.

„Należałoby sankcje utrzymać, czyli je przedłużyć" - mówił kilka dni temu w Brukseli minister spraw zagranicznych Grzegorz Schetyna. Tak uważa Polska, kraje bałtyckie, Szwecja i Wielka Brytania. Ale po drugiej stronie są Włochy, Grecja, Cypr, Austria, Hiszpania, Węgry i Słowacja. „Jakakolwiek inicjatywa dotycząca automatycznego odnowienia sankcji wobec Rosji niosłaby za sobą ryzyko wyrządzenia szkód zamiast pomagać w rozwoju sytuacji" - uważa włoski minister spraw zagranicznych Paolo Gentiloni.

Restrykcje gospodarcze obowiązują do końca lipca. Jeśli do tego czasu nie będzie jednomyślnej zgody na ich przedłużenie, wtedy wygasną. Od kilku dni w Brukseli można usłyszeć o sondowaniu krajów południa - czy w zamian za zainteresowanie Libią i zgodę na przykład na unijną misję w tym kraju, zgodzą się na przedłużenie sankcji.

>>> Czytaj też: To już koniec europejskiej jedności wobec Rosji? Sankcje zostaną, ale nie na długo

Reklama