Sankcje gospodarcze wobec Rosji powinny być utrzymane do czasu pełnego zawieszenia broni na Ukrainie. Tak ustalili unijni przywódcy na szczycie w Brukseli. Nie podjęli jednak formalnej decyzji w tej sprawie. To na razie tylko deklaracja polityczna dotycząca przedłużenia sankcji, które wygasają w lipcu. Dokument przygotowali przywódcy Niemiec i Francji.

Ustalenia na szczycie to najmniejszy wspólny mianownik i jedyne kompromisowe rozwiązanie na które zgodziły się państwa członkowskie. Oświadczenie jest ostrzejsze niż się spodziewano, ale to wciąż tylko słowa, decyzji nie ma.

"Rada Europejska ustaliła, że okres obowiązywania sankcji musi być jasno powiązany z pełnym wdrożeniem porozumienia z Mińska, biorąc pod uwagę, że wdrożenie przewidziane jest do końca 2015 roku" - powiedział szef Rady Donald Tusk.

>>> Czytaj też: Czy Władimir Putin jest racjonalny? Wywiad z Richardem Pipesem

Reklama

Wtedy Ukraina ma odzyskać kontrolę nad granicą. To w praktyce może oznaczać przedłużenie sankcji do grudnia, ale formalną decyzję w tej sprawie kraje członkowskie mają podjąć w ciągu kilku miesięcy.

Na razie Unia Europejska jest podzielona w sprawie sankcji. Kraje bałtyckie, Wielka Brytania, Szwecja i Polska uważały, że decyzja o przedłużeniu sankcji powinna zapaść już teraz. Przeciwne były natomiast Włochy, Cypr, Grecja, Hiszpania, Węgry, Czechy i Słowacja, które wręcz mówią o łagodzeniu sankcji wobec Rosji. Próbą pogodzenia dwóch obozów była właśnie deklaracja polityczna, przygotowana przez przywódców Francji i Niemiec.