Rozpoczęły się polsko-amerykańskie ćwiczenia w jednostce przeciwlotniczej w Sochaczewie. Amerykanie, którzy przywieźli ze sobą mobilne baterie rakiet Patriot, będą przez kilka tygodni ćwiczyć wspólnie z polskimi żołnierzami. Witał ich szef MON.

Minister obrony narodowej powiedział też, że rozpoczynające się ćwiczenia są potwierdzeniem zdolności obronnych i mają pokazać wspólną zdolność sojuszniczych sił zbrojnych do szybkiego przerzutu systemu rakietowego Patriot do osłony Warszawy.

"To jest sojusznicza odpowiedź na to, co dzieje się na wschodzie Europy" - mówił wicepremier Siemoniak.

Blisko 100 żołnierzy i około 30 pojazdów skoszarowano w 3. Warszawskiej Brygadzie Obrony Przeciwlotniczej w Sochaczewie. Wojskowi z US Army zostaną tu kilka tygodni. W tym czasie odbędą szereg wspólnych ćwiczeń z naszymi przeciwlotnikami.

Mobilna bateria rakiet Patriot przyjechała do Polski na kilka dni. Skoszarowanie amerykańskich wyrzutni akurat w Sochaczewie nie jest przypadkowe - powiedział szef MON. Potwierdził też, że decyzja o przysłaniu amerykańskiej baterii zapadła w trybie pilnym, kilkanaście dni temu. Przekonywał, że chęć przećwiczenia osłony największego polskiego miasta wspólnie z sojusznikami jest naturalna.

Reklama

>>> Polecamy: Europa boi się Rosji. Litwa w trybie pilnym przywraca służbę wojskową

W ramach manewrów żołnierze przećwiczą takie zadania, jak: odpieranie ataków lotniczych, planowanie i prowadzenie obrony powietrznej i przeciwrakietowej ważnych obiektów, załadunek i rozładunek wyrzutni, ochrona sił własnych, a także ostrzeganie i alarmowanie przed atakiem z powietrza.

Polscy żołnierze nie pierwszy raz będą się szkolić z kolegami ze Stanów Zjednoczonych. Mobilny zestaw rakiet Patriot w naszym kraju - w ciągu ostatnich lat - był już kilkanaście razy. Amerykański, mobilny system wyrzutni rakiet na stałe stacjonuje w bazie w Niemczech.

Polska chce obecności żołnierzy USA

Polska życzy sobie obecności żołnierzy amerykańskich - powiedział w Sochaczewie wicepremier, szef MON Tomasz Siemoniak. Szef MON w czasie briefingu zaznaczył, że Polska ma złe doświadczenia z historii, jeśli chodzi o obecność obcych wojsk, ale akurat Amerykanie są tu mile widziani. Przekonywał, że obecności amerykańskich żołnierzy chcą nie tylko politycy, ale także obywatele. Przypomniał sytuację sprzed kilku miesięcy, gdy amerykańskie śmigłowce z powodu złej pogody lądowały w polu.

Żołnierze zostali potem życzliwie przywitani przez mieszkańców. Tomasz Siemoniak dodał, że USA są sojusznikami Polski i nie zawahają się jej bronić, tak jak i my nie wahamy się w ich wspieraniu od kilkunastu lat.

>>> Czytaj też: Siemoniak: Organizacje proobronne mogą być częścią rezerw osobowych armii