Robert Gwiazdowski, były szef rady nadzorczej ZUS, w książce „Emerytalna katastrofa” pisze tak: „Moje pokolenie nie jest jeszcze w najgorszej sytuacji. Dzięki generałowi Jaruzelskiemu, stanowi wojennemu, godzinie policyjnej i wyłączeniom prądu mamy dziś wyż demograficzny...

Robert Gwiazdowski, były szef rady nadzorczej ZUS, w książce „Emerytalna katastrofa” pisze tak: „Moje pokolenie nie jest jeszcze w najgorszej sytuacji. Dzięki generałowi Jaruzelskiemu, stanowi wojennemu, godzinie policyjnej i wyłączeniom prądu mamy dziś wyż demograficzny. Nie mogliśmy wychodzić z domu, nie mieliśmy co robić – zrobiliśmy dzieci, które mogą na nas pracować. Ale jeśli one nie zrobią tego, co my, to emerytury będą mieć głodowe. (…) Politycy prześcigają się w obietnicach, kto zapewni nam wyższe emerytury. Wyższe od czego? Od zera pewnie będą one wyższe, ale chyba nie za bardzo. Nawet jak przewodniczący Miller z Palikotem wprowadzą podatek 50 proc. dla »bogaczy«, którzy zarabiają więcej niż 7,5 tys. miesięcznie. Wpływy budżetowe wzrosną może o miliard. A ZUS rocznie wydaje tych miliardów 160! Na same emerytury – 120. Więc przestańmy w końcu liczyć na rząd czy na ZUS. Zacznijmy liczyć na siebie”.

Trudno o bardziej precyzyjne ujęcie tematu. Sytuacji emerytalnej nie zmieni nowy prezes ZUS, który będzie zapewne wybrany spośród kandydatów, którzy zgłosili się do konkursu. O naszą finansową przyszłość musimy zadbać sami, w taki czy inny sposób oszczędzając.

Może to być trzeci filar, może każdy inny instrument dający szansę – bo nie gwarancję, tej nie da dzisiaj nikt, że na starość wystarczy nam choćby na bułkę z masłem. Takie są rachunki za popularny dzisiaj model rodziny 2 plus 1. Dzisiaj jest wygodnie, ale jak będzie za 30 lat?