Nie można wykluczyć samobójstwa pilota - tak ostatnie rewelacje prasowe o katastrofie Airbusa komentuje ekspert lotniczy, Leszek Chorzewski.

Z publikacji "New York Timesa", dotyczącej katastrofy samolotu Germanwings nad francuskimi Alpami, wynika, że po osiągnięciu wysokości przelotowej jeden z pilotów wyszedł z kabiny. Nie mógł jednak do niego wrócić, ponieważ drzwi były zablokowane. Z zapisów w jednej z czarnych skrzynek wynika, że próbował je wyważyć, jednak bez skutku. Próby nawiązania kontaktu z pilotem, który został w kabinie, nie powiodły się.

Chorzewski przypomina, że w przeszłości dochodziło już do samobójstw pilotów. Taka tragedia zdarzyła się w 1997 roku, gdy rozbił się samolot singapurskich linii lotniczych Silkair. Ponad wszelką wątpliwość stwierdzono, że była to próba samobójcza pilota, który po wyjściu kolegi z kabiny zablokował drzwi, a następnie skierował maszynę ku ziemi. W ten sposób doprowadził do śmierci ponad stu osób.

>>> Czytaj też: "NYT": przed katastrofą Airbusa jeden z pilotów wyszedł z kabiny

Reklama

W 2001 roku, po tragicznych wydarzeniach w Nowym Jorku, kabiny wszystkich samolotów pasażerskich zostały wyposażone w pancerne drzwi, które otwiera się za pomocą kodów. Znają je piloci oraz personel pokładowy. Nie można jednak wykluczyć, że istnieją też inne zabezpieczenia. Chorzewski uważa, że może być to dodatkowa, wewnętrzna blokada drzwi, której zadaniem jest powstrzymanie ingerencji terrorystów czy jakichkolwiek innych, nieuprawnionych osób, które próbują się wedrzeć do środka. Ekspert obawia się, że jeden z pilotów mógł świadomie zablokować drzwi, tak by uniemożliwić koledze powrót za stery.

Zaznacza jednak, że ostatnie doniesienia na temat wydarzeń w kabinie niemieckiego samolotu to tylko spekulacje. Na rzetelne wyjaśnienie przyczyn katastrofy będziemy musieli poczekać co najmniej kilka tygodni, a nawet miesięcy.

Samolot Airbus A-320 rozbił się przedwczoraj we francuskich Alpach. W katastrofie zginęło 144 pasażerów i sześciu członków załogi.