16 grudnia 2014 roku w siedzibie rosyjskiego banku centralnego wybuchła panika. Rubel spadał w przepaść. Ten dzień miał potem zostać zapamiętany w Rosji jako czarny wtorek. "Spekulantom należy się zimny prysznic” - stwierdziła Elwira Nabiullina.

„Interweniować, interweniować!” – krzyczeli urzędnicy banku.

Szefowa Banku Centralnego Rosji Elwira Nabiullina obserwowała na swoim tablecie jak kurs rubla reaguje na drastyczne podwyżki stóp procentowych, które ogłosiła w trybie pilnym. „Nie tym razem” – stwierdziła. „Rosja nie będzie już dłużej walczyć z rynkiem. Spekulantom należy się zimny prysznic”.

Ta odważna decyzja opłaciła się Nabiullinie i samemu Putinowi. Choć gospodarka Rosji cierpi z powodu zachodnich sankcji nałożonych na Moskwę za atak na Ukrainę, kurs rubla w końcu się ustabilizował. Od pamiętnego „czarnego wtorku”, kiedy rosyjska waluta osłabiła się do rekordowego poziomu, kurs rubla wobec dolara umocnił się już o 19 proc. To najlepszy wynik ze wszystkich 24 walut rynków wschodzących monitorowanych przez Bloomberga. Dziś za jednego dolara na rynku walutowym płaci się ok. 58 rubli.

Sytuacja gospodarcza Rosji wciąż pozostawia wiele do życzenia. Nad krajem wisi widmo recesji podtrzymywane przez spadek cen na rynku ropy. Mocno ucierpiały też banki i wielkie koncerny odcięte od zagranicznych źródeł finansowania. Gospodarka nie stoi już jednak nad przepaścią. Nie można już mówić o ryzyku bankructwa. Rosyjski minister finansów Anton Siluanow ogłosił niedawno, że najgorsze dla Rosji już minęło.

Reklama

>>> Czytaj też: Do kogo tak naprawdę należy Rosja?

Putin pociąga za sznurki

W siedzibie Banku Centralnego Rosji, przy Placu Czerwonym, także odczuwa się już skutki zwycięstwa. Nabiullina nie musi już na próżno trwonić rosyjskich rezerw walutowych na podtrzymanie kursu rubla. Teraz stoi przed nią jednak równie trudne wyzwanie: musi postawić na nogi poturbowaną gospodarkę.

Choć Bank Centralny Rosji jest oficjalnie niezależny, eksperci nie mają wątpliwości, że tak naprawdę to Władimir Putin pociąga w nim za sznurki. Elvira Nabiullina ma jednak w swoich rękach coraz więcej władzy i cieszy się coraz większym zaufaniem i wsparciem ze strony prezydenta Rosji.

Nabiullina nie boi się zabierać głosu. Gdy współpracownicy Putina namawiali go w zeszłym roku do wprowadzenia kontroli przepływu kapitału, zdecydowanie sprzeciwiła się takiej strategii i apelowała o uwolnienie kursu rubla – dowiedział się Bloomberg od osób wtajemniczonych w rozmowy. Putin posłuchał jej rady i pozwolił Nabiullinie dopracować szczegóły operacji.

„To był historyczny moment. Przekonała Putina do zaakceptowania rynkowego rozwiązania problemu, który zagrażał całemu systemowi bankowemu. Rosja mogła wpaść w ekonomiczną izolację” – ocenia Rair Simonyan, szef rosyjskiego oddziału UBS.

Pomysł Nabiulliny okazał się jedną z najbardziej ryzykownych finansowych decyzji w czasie 15-letnich rządów Putina. Szefowa banku centralnego najpierw za jednym zamachem podniosła stopy procentowe do 17 proc. z 10,5 proc. Potem wycofała się z interwencji na rynku walutowym.

Szefowa banku Rosji zasiada w fotelu prezesa od 2013 roku. Wcześniej była ministrem gospodarki i doradcą prezydenta. Władimir Putin regularnie omawia przez telefon z Nabiulliną strategię banku centralnego. Gdy w jej gabinecie rozlega się dźwięk specjalnego prezydenckiego telefonu, wszyscy muszą opuścić pokój.

„Prezydent nie może ingerować w codzienną działalność banku centralnego. Nie ma takiego prawa” – broni się Dmitrij Peskow, rzecznik Władimira Putina.

>>> Czytaj też: 650 zł miesięcznie. Putin, Krym i Donbas zrujnowały gospodarkę Ukrainy

Złe kredyty zagrażają bankom

Teraz, gdy ceny ropy lekko się ustabilizowały, a groźba kolejnych sankcji ze strony zachodu jest mniejsza, Nabiullina może skupić się na walce z ryzykiem pierwszej od sześciu lat recesji. Ośmielona wsparciem ze strony Putina, szefowa banku centralnego podejmuje kolejne zaskakujące decyzje: w styczniu tego roku obniżyła główną stopę procentową do 15 proc., a w tym miesiącu – do 14 proc.

Były szef Nabiulliny w ministerstwie gospodarki, Herman Gref, nie zgadza się jednak z polityką zmian stóp procentowych. Zdaniem Grafa, który dziś zarządza Sberbankiem, rosyjskie banki muszą tworzyć ogromne rezerwy na prognozowany wzrost wartości tzw. "złych kredytów”.

„Wszystkie banki mają teraz duże problemy, my także” – mówi Gref. Gospodarcze zawirowania odbijają się na sytuacji samych Rosjan. Wydatki konsumentów w Rosji spadają najmocniej od sześciu lat, a inflacja sięga 16,7 proc. To najszybsze tempo wzrostu cen od 2002 roku. Wszystkie te czynniki każą bankowi centralnemu szacować, że PKB Rosji może skurczyć się w tym roku nawet o 4 proc.

Pawel Trunin, szef departamentu polityki monetarnej w Gaidar Institute w Moskwie, uważa, że praca Nabiulliny w 2014 roku polegała głównie na reagowaniu na zachowania rynku, a nie wyprzedzaniu ich. Choć wprowadzenie płynnego kursu rubla zamortyzuje w pewnym stopniu wpływ wahań cen ropy naftowej na gospodarkę, ruch ten przyszedł zbyt późno, by zapobiec wybuchowi paniki na rynku – twierdzi Trunin.

Ekonomiści coraz lepiej oceniają jednak podejście Nabiulliny do walki z kryzysem. Jak wynika z ankiety przeprowadzonej przez Bloomberga wśród 29 analityków, 31 proc. z nic twierdzi, że mają teraz lepszą opinię o działaniach rosyjskiego banku centralnego niż jeszcze sześć miesięcy temu, a 21 proc. gorzej ocenia politykę Nabiulliny. 19 ekonomistów pozytywnie oceniło rolę banku centralnego w gospodarce Rosji, 8 przyznało neutralne noty, a 2 – negatywne.

W zeszłym tygodniu szefowa banku centralnego poinformowała, że rezerwy walutowe Rosji wynoszą 352,9 mld dol. i zwiększyły się o 1,2 mld dol. w ciągu 7 dni do 20 marca. To największy tygodniowy wzrost wartości od lipca zeszłego roku.

Elwira Nabiullina znalazła się w 2014 roku na 72. miejscu na liście najbardziej wpływowych kobiet świata w rankingu magazynu „Forbes”.

>>> Polecamy: Doktryna zmiany granic. Zobacz, do czego dąży Rosja Putina