Decyzje w sprawie wartego prawie 12 mld zł przetargu na śmigłowce są po raz kolejny odsuwane w czasie. Z powodu „trudności w zgraniu kalendarzy ministrów”.

W przetargu na 70 śmigłowców wsparcia bojowego startują trzy podmioty: PZL Świdnik (Agusta Westland), PZL Mielec (Sikorsky Aircraft Corporation) i Airbus Helicopters. Oferty do Ministerstwa Obrony Narodowej i Ministerstwa Gospodarki zostały złożone pod koniec grudnia ubiegłego roku. Na przełomie marca i lutego mieliśmy poznać firmę(y), która spełnia wszystkie wymogi formalne. – Te podmioty, które spełnią wymagania formalne, zostaną zaproszone do kolejnego etapu postępowania, czyli praktycznych testów śmigłowców. Planujemy, że rozpoczną się one jeszcze w marcu i potrwają około miesiąca – zapowiadał w połowie lutego Czesław Mroczek, wiceminister obrony narodowej odpowiedzialny za modernizację armii.

Tymczasem właśnie skończył się marzec i żadnej decyzji ani oficjalnego komunikatu, nie mówiąc już o jakichkolwiek testach, nie ma. Spytaliśmy w MON, skąd kolejne opóźnienie. – Wskazanie śmigłowca lub śmigłowców, które spełniają wymogi formalne postępowania, wymaga nie tylko oceny samych ofert, ale również analizy offsetu, który został przygotowany i przedłożony do każdej z nich – wyjaśnia komandor Janusz Walczak, dyrektor departamentu prasowo-informacyjnego MON. – Wnioski w zakresie offsetu przy tym postępowaniu przygotowuje Ministerstwo Gospodarki. Dlatego dopóki nie będziemy posiadali kompletnej oceny złożonych dokumentów, nie możemy zdecydować o spełnianiu wymagań przez którąkolwiek z ofert – dodaje wojskowy.

Co na to urzędnicy z resortu gospodarki? – Do 25 lutego 2015 r. trwały prace zespołu do spraw zbadania ofert offsetowych, w skład którego weszli przedstawiciele różnych resortów oraz jednostek im podległych. W pierwszych dniach kwietnia zaplanowano posiedzenie Komitetu do spraw Umów Offsetowych (KUO), podczas którego będą omawiane kwestie dotyczące oceny ofert offsetowych. Później informacja zostanie przekazana zamawiającemu, tj. Inspektoratowi Uzbrojenia – odpowiedzieli przedstawiciele ministerstwa w e-mailu do DGP.

Dokumenty były więc gotowe pod koniec lutego, a omówione zostaną na początku kwietnia. Warto więc odpowiedzieć na pytanie, co w kluczowym dla programu modernizacji polskiej armii, wartym prawie 12 mld zł przetargu działo się przez te pięć tygodni.

Reklama

Po zakończeniu prac zespołu do zbadania ofert w MG zaczęto opracowywać dokument tak, by móc go przedstawić KUO, którego ustawowym zadaniem jest m.in. opiniowanie ofert offsetowych pod kątem zapewnienia największych korzyści dla gospodarki. Nad tym opracowaniem pracowały dwie osoby. Dokument był gotowy najpóźniej w połowie marca. Na pytanie, dlaczego nie zrobiono tego szybciej, przedstawiciel MG, z którym rozmawialiśmy, nie udzielił nam odpowiedzi. Posiedzenie KUO zaplanowano na 23 marca, później zmieniono datę na 25 marca. Na prośbę MON także to spotkanie zostało przełożone. Teraz nieoficjalnie wiadomo, że posiedzenie ma się odbyć do końca tygodnia. Dlaczego mimo ciągłych zapewnień na temat tego, jak kluczowa jest modernizacja polskich sił zbrojnych, tracone są kolejne tygodnie? – Jest to spotkanie istotne, dlatego chcą też na nim być osobiście ministrowie. Trudno jest zgrać kalendarz tak, by się spotkali, ponieważ często przebywają w delegacjach – mówi dyrektor departamentu w MG, który zna kulisy pracy KUO.

Kto jest beneficjentem tej sytuacji? Wydaje się, że w tym momencie jedyną firmą, której może zależeć na opóźnianiu przetargu, są PZL Świdnik (ich produkt wciąż nie ma części wymaganych dokumentów). Drugim możliwym wyjaśnieniem tej sytuacji jest po prostu nieudolność urzędników. Ta teza wydaje się najbardziej prawdopodobna. Równie realna jest teoria, która wynika z kalendarza wyborczego. Data ogłoszenia kolejnej decyzji w przetargu na śmigłowce ma się zbiegać z pierwszą turą wyborów prezydenckich i tym, że również wtedy ma być ogłoszona decyzja o dostawcy tarczy przeciwrakietowej „Wisła”. Wtedy ewentualne zmniejszenie liczby zamawianych śmigłowców (taki scenariusz jest realny) będzie „łatwiejsze do przykrycia”.

Epopeja związana z przetargiem na śmigłowce trwa już trzy lata. Ministerstwo Obrony Narodowej ogłosiło go w marcu 2012 r. Na początku miało ich być 26, później zwiększono tę liczbę do 70. Po trwających ponad dwa lata negocjacjach technicznych pod koniec maja ubiegłego roku zaproszono oferentów do składania ofert. Miało ono nastąpić do końca września. Później na prośbę producentów śmigłowców było dwukrotnie przekładane i ostatecznie wszystkie trzy podmioty złożyły swoje oferty. Od podpisania kontraktu (nastąpi to najwcześniej w drugiej połowie tego roku) do pierwszych dostaw w optymistycznym wariancie minie niecały rok. Bardziej realny termin to 18–24 miesiące.

>>> Czytaj też: Rosyjskie BBC: Rosyjscy generałowie dowodzą oddziałami separatystów

ikona lupy />
Śmigłowiec AW149, materiały prasowe PZL-Świdnik S.A. / Media
ikona lupy />
Eurocopter Tiger / Wikimedia Commons