Szwajcaria graniczy z Francją, a jednak od 1998 roku jest to pierwsza wizyta prezydenta V Republiki w Konfederacji Helweckiej. Ma ona wyjątkowy wymiar - przede wszystkim finansowy. Stosunki między obydwoma państwa były ostatnio bardzo napięte od czasu, gdy Paryż zaczął się od władz helweckich domagać wydania listy osób, obywateli Francji, które w szwajcarskich bankach uwiły sobie gniazdo bezpieczne od coraz bardziej zaborczego fiskusa nad Sekwaną.

Według dyplomatów Francois Hollande może wrócić z helweckiej wyprawy z pełnymi rękoma. W Paryżu mówi się nawet o ponad dwóch miliardach euro, które dostaną się do kasy fiskusa tytułem zaległych podatków, do jakich skarb państwa francuskiego rości sobie prawo.

>>> Czytaj też: Francuska gospodarka nad przepaścią?

Reklama

W tej chwili ministerstwo finansów rozpatruje sprawy czterech tysięcy obywateli francuskich uciekających, przede wszystkim do Szwajcarii ale także do Luksemburga przed podatkami.

Dotyczy to w większości mieszkańców regionu stołecznego i samego Paryża osób, które chcą uniknąć płacenia za odziedziczony majątek. Kara za takie postępowanie to niemal czterysta tysięcy euro.