Jednym z bardziej znanych i cenionych produktów polskiej zbrojeniówki jest kołowy transporter opancerzony Rosomak. Zakład w Siemianowicach Śląskich zaczął go produkować na fińskiej licencji i dzięki temu mająca obecnie ponad 70 lat tradycji fabryka stanęła na nogi. Liczne uwagi żołnierzy biorących udział w misji w Afganistanie przyczyniły się do kolejnych poprawek. Adam Janik ich wprowadzanie w życie najpierw nadzorował jako główny mechanik, później jako dyrektor ds. produkcyjnych, a od 2008 r. jako prezes Rosomak SA.
Teraz obowiązków ma jeszcze więcej. W styczniu 2015 r. został powołany na stanowisko prezesa Zarządu Bumar Łabędy SA, a w lutym szefa OBRUM Sp. z o.o.
– Powierzono mi funkcję prezesa w trzech śląskich przedsiębiorstwach, które mają wielki potencjał pracowniczy i technologiczny. Doświadczenia, które nabyłem podczas dotychczasowej pracy w Rosomak SA, pozwalają mi na wyznaczanie nowych celów dla pozostałych dwóch spółek – wyjaśnia Janik. – Chcę dobre rozwiązania z Rosomaka zastosować, o ile to tylko będzie możliwe, w pozostałych spółkach. Będziemy wspólnie pracować nad rozwojem produktów, koordynować prace badawczo-rozwojowe, optymalizować procesy biznesowe, logistyczne i marketingowe. Wszystko po to, aby uzyskać efekt synergii i optymalizację kosztów – mówi menedżer.
Problemów, które przed nim stoją w nowych miejscach pracy, jest sporo. W ostatnim czasie Bumar Łabędy poniósł spektakularną porażkę – firmie nie udało się dostarczyć na czas podwozi do armatohaubic Krab, w związku z tym Polska Grupa Zbrojeniowa przy poparciu Ministerstwa Obrony Narodowej zdecydowała się na zakup sprzętu od koreańskiego Samsunga. W Bumarze zamiast budowy od podstaw ma się odbyć ich polonizacja, czyli wdrożenie do produkcji i zastosowanie nowoczesnych technologii w polskim zakładzie. Choć dokładna wartość kontraktu nie jest ujawniana, to wiadomo, że chodzi o setki milionów złotych.
Reklama
Innym problemem Bumaru jest kontrakt na modernizację czołgów Leopard. W lutym ogłoszono, że ofertę Łabęd odrzucono ze względu na „braki formalne i merytoryczne oraz zbyt niski poziom polonizacji”. Mimo to planowane jest kolejne podejście. – Szacujemy, że nowa oferta na modernizację leopardów zostanie złożona w II kwartale. (...) Potwierdzam jednocześnie, że naszą intencją jest, aby Bumar-Łabędy nadal był liderem tej modernizacji – tłumaczy Wojciech Dąbrowski, prezes zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, w skład której wchodzą wszystkie trzy spółki, którym szefuje Janik.
Choć Ośrodek Badawczo-Rozwojowy Urządzeń Mechanicznych OBRUM nie zaliczył w ostatnim czasie tak spektakularnych wpadek, to także tutaj będą wprowadzane zmiany (m.in. stawianie na rozwój symulatorów i trenażerów) i możliwe są w związku z tym przesunięcia zasobów kadrowych. – Nie ukrywam, że najważniejszą decyzją w ostatnich tygodniach był dobór odpowiednich współpracowników, którzy w pełni zaangażują się w realizację przyjętych celów. Pierwsze efekty pracy powinny być widoczne już w drugiej połowie roku – zapowiada prezes.
Janik jest absolwentem Wyższej Szkoły Ekonomii i Administracji w Bytomiu. Ukończył też podyplomowe studia menedżerskie w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie oraz podyplomowe studia w zakresie prawa gospodarczego i handlowego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. – To zdolny człowiek. Jeśli nie przegra z układami politycznymi i związkowcami, ma szansę te firmy wyprowadzić na prostą – mówi DGP osoba od lat działająca w branży zbrojeniowej. – Ale to nie będzie łatwe zadanie.

>>> Czytaj też: Lex Putin. MON przygotowuje Polskę do wojny