Protest ambasadora Schnepfa dotyczy wystąpienia dyrektora Federalnego Biura Śledczego podczas obchodów Dnia Pamięci o Holokauście, przedrukowanego przez dziennik "Washington Post". James Comey powiedział między innymi, że wielu dobrych ludzi, którzy kochali swoje rodziny, pomagali sąsiadom i chodzili do kościoła, pomogło nazistom zamordować miliony ofiar. Dodał, że "w ich mniemaniu, mordercy i ich wspólnicy z Niemiec, Polski, Węgier i wielu, wielu innych miejsc nie zrobili czegoś złego. Przekonali siebie do tego, że uczynili to, co było słuszne, to, co musieli zrobić".

W liście skierowanym do szefa FBI ambasador Ryszard Schnepf zaprotestował przeciwko sugestiom o współodpowiedzialności Polaków za Holocaust. Ambasador zarzucił Comey'owi fałszowanie historii poprzez przypisywanie Polakom zbrodni, których nie tylko nie byli sprawcami, ale byli ofiarami. Według komunikatu ambasady Rzeczpospolitej w Waszyngtonie, Schnepf przypomniał zarówno o działalności „Żegoty” i misji Jana Karskiego, jak również wskazał, że na tablicy upamiętniającej ludzi niosących pomoc Żydom w czasie II wojny światowej, która znajduje się w gmachu waszyngtońskiego Muzeum Holocaustu, największą grupę stanowią właśnie Polscy. Ambasada w Waszyngtonie odmówiła ujawnienia treści listu i dalszych komentarzy w tej sprawie.

>>> Czytaj też: Dyrektor FBI w "Washington Post" o współodpowiedzialności Polaków za Holokaust

Reklama

Wcześniej wypowiedź Jamesa Comey'a skrytykował wiceminister Rafał Trzaskowski. Powiedział on Informacyjnej Agencji Radiowej, że tego typu stwierdzenia są niedopuszczalne. "Państwo polskie zawsze na nie reagowało i zawsze będzie reagować, była natychmiastowa reakcja ambasady w postaci listu do dyrektora FBI, gdzie jasno jest wytłumaczone, jak wyglądała historyczna rzeczywistość" - powiedział Rafał Traszkowski. Dodał, że strona polska reaguje także na kłamliwe oskarżenia, które pojawiają się na łamach zagranicznej prasy.