Raz w miesiącu mają miejsce publikacje wstępnych wskaźników PMI dla wszystkich głównych gospodarek świata.

To ważny dzień, który pozwala inwestorom dostosować wyceny na parkietach do spodziewanej koniunktury w sferze realnej. Dzisiaj wszystkie publikacje były mniej lub bardziej słabe, co budzić musiało ostrożność.

W niezłych nastrojach pozostawały dzisiaj jedynie parkiety azjatyckie, mimo że przemysłowe wskaźniki PMI z Chin i Japonii rozczarowały. W pierwszym przypadku zanotowano spadek do najniższych poziomów od roku, a w drugim - ku zaskoczeniu większości - zniżka sprowadziła wskaźnik poniżej newralgicznego poziomu 50 pkt. Inwestorzy zgodnie z praktykowanym od dłuższego czasu zwyczajem mogli jednak liczyć na dalsze działania stymulacyjne i dlatego giełdy broniły się przed spadkami. W Europie o dalszym łagodzeniu polityki nie ma mowy, więc reakcja na gorsze informacje była jednoznacznie zła. Chodziło o całą serię negatywnych zaskoczeń, najpierw z Francji, a później z Niemiec. Jedynym pocieszeniem był fakt, że wskaźniki dla całej strefy euro nie zniżkowały tak mocno jak dla dwóch najważniejszych gospodarek. Oznaczało to, że wśród peryferii wciąż doszukać się będzie można pozytywnych sygnałów, ale na nie trzeba będzie poczekać do początku przyszłego miesiąca, kiedy światło dzienne ujrzą dane ostateczne.

W kraju samo otwarcie przebiegało pod znakiem pozytywnej nuty, czemu pomocny był mocny początek wynikowego sezonu wśród dużych spółek. Swoimi zyskami pochwalił się PKN Orlen, które ze znacznym marginesem pobiły oczekiwania. Kurs akcji spółki zyskiwał nawet około 1%, ale szybko rozpoczęła się realizacja zysków. Sam rynek zachowywał się podobnie i w ślad za zadyszką otoczenia, również u nas zmalały apetyty do wzrostów. Rynek w Warszawie wciąż jednak zachowywał się silniej od swojego niemieckiego konkurenta, a ostatecznie na zamknięciu udało się wypracować nawet niewielką zwyżką o 0,1%. Tym samym po raz kolejny GPW pokazała swoją siłę i niechęć do zniżek poniżej psychologicznego poziomu 2500 pkt. Z drugiej jednak strony przy takiej, a nie innej postawie otoczenia brakuje argumentów do dalszych wzrostów. Tym samym trwa przystanek przy szczytach.