Czołowi finansowi urzędnicy z Portoryko ostrzegają, że rząd tego kraju upadnie najprawdopodobniej w ciągu 3 miesięcy. Może mieć to niszczycielski wpływ na gospodarkę wyspy, będącej terytorium zależnym USA.

Kryzys na wyspie jest spowodowany nadciągającą utratą płynności finansów publicznych – podaje Reuters.

- Prawdopodobieństwo zrealizowania finansowych transakcji, które umożliwiłyby dalsze finansowanie działalności rządu i jego utrzymanie jest obecnie niewielkie – napisali w oficjalnym piśmie do portorykańskich prawodawców, na czele z gubernatorem Alejandro Padillą tamtejsi finansowi oficjele. Dokument został podpisany przez szefa Rządowego Banku Rozwoju oraz Sekretarza Skarbu.

Całkowite zadłużenie Portoryko to w tej chwili ponad 70 mld dol. Kraj chce więc podnieść dochody budżetowe o 2,95 mld dol. za pomocą przeprowadzenia niepopularnych podatkowych reform, takich jak na przykład podwyższenie podatku od wartości dodanej oraz wydobycia ropy naftowej.

Finanse Portoryko są w dużej mierze uzależnione od funduszy hedgingowych, które naciskają na rząd, by przeprowadził reformy podatkowe. To od wprowadzenia zmian podatkowych poprawiających fiskalną pozycję funduszy, uzależniają one dodatkową pomoc finansową dla rządu.

Reklama

Rządowe obligacje tracą od kilku tygodni wartość, co ma związek z pogarszającymi się perspektywami wyspy zamieszkałej przez 3,6 mln ludzi.

- Paraliż rządu może mieć dewastujący wpływ na gospodarkę państwa, włącznie z cięciami wynagrodzeń i wydatków publicznych oraz długim i bolesnym odbiciem – napisali rządowi przedstawiciele portorykańskich finansów.

Rząd w przeszłości stosował agresywną taktykę w stosunku do prawodawcy. Zagroził między innymi zamknięciem systemu publicznego transportu w San Juan, w przypadku niewprowadzenia wyższego podatku od wydobycia ropy naftowej. Prawo zostało zmienione, dzięki czemu 75 tys. osób uniknęło problemów komunikacyjnych.

>>> Czytaj także: Szwajcaria najszczęśliwszym krajem. Gdzie jest Polska?