Wyspom Kanaryjskim grozi katastrofa ekologiczna. Z zatopionego przed 10 dniami rosyjskiego trawlera Oleg Najdienow wycieka paliwo. Czarne, tłuste plamy dotarły już do plaż Gran Canarii. Na całym archipelagu ogłoszono alarm. Statek zatonął 25 km na południe od wysp, a w jego zbiornikach zalega 1400 ton paliwa.

Od rana ochotnicy wyławiają oleistą ciecz z morza i z piasku. W wodzie, wzdłuż plaż Gran Canarii, rozciągnięto gęstą siatkę, która ma zatrzymać mazut. Łodzie patrolowe kontrolują przybrzeżne wody. Z oceanu wyłowiono zabrudzone mazutem żółwie, mewy oraz delfina.

- Nie możemy jeszcze mówić o katastrofie, ale jeśli to wyciekające paliwo zostanie zepchnięte na północ, to dojdzie do prawdziwej masakry wodnego ptactwa i zwierząt - ostrzegał Marco Rosales z Pogotowia Fauny Morskiej Wysp Kanaryjskich. Ekipy ratunkowe badające wrak znalazły trzy szczeliny, którymi wycieka mazut. Eksperci szukają sposobu na ich zabezpieczenie. Jeśli go nie znajdą, to ze zbiorników zatopionego trawlera zostanie wypompowane paliwo.