Zwycięzca w przetargu śmigłowcowym obiecuje nowe miejsca pracy w Polsce. Airbus Helicopters - oprócz łódzkiej linii montażowej - zamierza zainwestować w zakłady w Radomiu oraz w Dęblinie.

Prezes Airbus Helicopters Guillaum Faury na specjalnie zwołanej w Warszawie konferencji zadeklarował, że w ciągu kilku najbliższych lat jego firma zatrudni w Polsce ponad dwa tysiące pracowników.

Zanim rozstrzygnięto przetarg śmigłowcowy Airbus otworzył już w Łodzi biuro projektowe, które zatrudnia stu inżynierów.

Przy samym montażu śmigłowców pracę znajdzie kilkaset kolejnym osób. "To długofalowa polityka centrali naszej firmy" - przekonywał na konferencji prezes Guillaum Faury. Tłumaczył, że w Polsce ma powstać część koncernu, a nie tylko fabryka na czas realizacji przetargu ogłoszonego przez ministerstwo obrony.

Reklama

"My w kwestiach śmigłowcowych chcemy traktować Polskę tak samo, jak nasze inne fabryki w Niemczech, Francji i w Hiszpanii." - przekonywał prezes Airbus Helicopters.

>>> Czytaj też: Śmigłowce to dopiero początek? Współpraca militarna z Francją coraz bliżej

Obecna na konferencji prezydent Łodzi Hanna Zdanowska powiedziała dziennikarzom, że bardzo liczy na przyszłą współpracę z francuską firmą oraz na inwestycje, które zapowiadają władze Airbus Helicopters. "To jest duża szansa dla miasta" - podkreśliła prezydent Zdanowska. Dlatego Łódź zamierza powalczyć także o linię do produkcji tak zwanych części dynamicznych śmigłowców.

Airbus Helicopters - oprócz łódzkiej linii montażowej - zamierza zainwestować w zakłady w Radomiu oraz w Dęblinie. Wspomniana przez prezydent Łodzi fabryka do produkcji przekładni do wirników śmigłowcowych to dodatkowa inwestycja. Nie jest ona wymagana przez kontrakt ogłoszony przez resort obrony.

W ubiegły wtorek rząd ogłosił, że w przetargu śmigłowcowym najlepszą ofertę złożyło konsorcjum Airbus Helicopters, oferujące maszyny EC-725 Caracal. Francuzi mają dostarczyć 50-siąt wielozadaniowych śmigłowców, w wersjach dla wojsk lądowych, specjalnych oraz do działań morskich.

Kontrakt jest wart - jak szacunkowo podało kierownictwo resortu obrony - około 13 miliardów złotych.

W postępowaniu na dostawę dla armii śmigłowców brało udział jeszcze dwóch oferentów: Sikorsky Aircraft z polskim partnerem z Mielca oraz PZL-Świdnik należąca do AgustaWestland. Według MON obaj oferenci przegrali, bo nie spełnili wymogów formalnych przetargu.

>>> Czytaj też: Rosja dostanie francuskie Mistrale? "Na ten moment nie podjęto żadnej decyzji"