Rynek mocno przestraszył się odczytu PKB w USA, chociaż był on zgodny z wyliczeniami… ekonomistów z oddziału FED w Atlancie (pisaliśmy o tym rano).

Niemniej wzrost zaledwie o 0,2 proc. w ujęciu zanualizowanym musi robić wrażenie, skoro mediana oczekiwań oscylowała przy 0,8-1,0 proc.

Przed nami komunikat po posiedzeniu FED, który będzie uważnie analizowany. Jeżeli Rezerwa podtrzyma nastawienie, że spowolnienie w I kwartale jest tylko czasowe, to może to nieco poprawić nastroje. Niemniej uzależnienie od kolejnych odczytów makro sprawi, że niepewność pozostanie – kolejne ważne dane to ISM dla przemysłu w piątek. Jeżeli dane kwietniowe będą słabe to rynek zacznie się obawiać, że okres gorszej koniunktury przeciągnie się w czasie i zacznie przesuwać termin pierwszej podwyżki stóp poza wrzesień-październik.

Dzisiaj dolar najbardziej traci do korony szwedzkiej (zaskoczenie decyzją Riksbanku, który nie obniżył stóp procentowych), a także do norweskiej. W czołówce są też frank i euro. Drugi biegun to jen i dolar nowozelandzki. W przypadku JPY rynek czeka na jutrzejszą decyzję Banku Japonii – jeżeli potwierdzi się, że BOJ nie zwiększył skali programu skupu aktywów, ani też nie planuje takiego ruchu w najbliższej przyszłości mimo obniżenia perspektyw wzrostu inflacji to JPY może zacząć wyraźnie zyskiwać. Z kolei słabszy NZD to efekt oczekiwań w związku z wieczorną decyzją RBNZ. Po „gołębich” wypowiedziach McDermotta rynek będzie uważnie śledził komunikat. Jeżeli będzie on zbliżony do poprzedniego, to NZD może zyskać.

W przypadku EUR/USD dzisiejszy ruch jest imponujący. Opór 1,1029-51 bazujący na marcowych szczytach został połamany jak zapałki. Rynek sforsował też średnioterminową barierę 1,1096. W dłuższym terminie potencjalny zasięg z formacji podwójnego dna przy 1,05 to okolice 1,15. Najbliższe wsparcia to teraz okolice 1,1096 i wspomniana strefa 1,1029-51. A opór to okolice 1,12. Czekamy na wieczorny komunikat FED, który może dać impuls do czasowej korekty.

Reklama