Unia bierze pod uwagę analizę negocjacji rosyjskiego giganta z unijnymi państwami, przez które ma przebiegać gazociąg Turecki Potok - pisze "Rzeczpospolita". Chodzi o wykluczenie możliwych praktyk monopolowych, potencjalnie stosowanych przez Gazprom.

Gazprom otrzymał już wcześniej zarzuty dotyczące uzależniania cen gazu dla poszczególnych państw od ich decyzji o posiadaniu potrzebnej koncernowi infrastruktury do przesyłu surowców. Taka sytuacja miała, zdaniem unijnego komisarz Margrethe Vestager, miejsce w Bułgarii i Polsce (chodziło o gazociągi South Stream i Jamał).

Turecki Potok ma zastąpić zastopowany przez UE South Stream. Według nowego pomysłu gaz z Rosji popłynąłby po dnie Morza Czarnego do Turcji, a stamtąd do Grecji, Macedonii, Serbii, na Węgry i do Austrii (chociaż dokładny przebieg nie został jak dotąd ustalony). Idea nowej inwestycji jest znacznie bardziej radykalna niż poprzedniej. Rosja chce wysłać nową drogą całe zasoby gazu, wcześniej transportowanego przez Ukrainę, czyli ok. 80 mld metrów sześć. rocznie. Pozbawiłoby to Kijów dużych zysków z tranzytu.

>>> Czytaj też: Rośnie rywal dla MFW. Rosja dołoży się do funduszu rezerw o wartości 100 mld dol.

Reklama