Dyskusja w komisji odbyła się w związku ze słowami szefa węgierskiego rządu, że jego kraj powinien rozważyć przywrócenie kary śmierci, by dać jasny sygnał kryminalistom, że państwo chroni obywateli. Później, władze w Budapeszcie podkreślały, że chodzi jedynie o debatę, a nie o zmianę przepisów.

Zdaniem europosłanki socjalistów Birgit Sippel, "łamanie praw człowieka zaczyna się od takich debat". Oburzona słowami węgierskiego premiera była także deputowana liberałów Sophia in 't Veld. Jak mówiła, "kara śmierci jest barbarzyńską, średniowieczną praktyką, na którą nie ma miejsca w Unii Europejskiej".

>>> Czytaj też: Orban chce kary śmierci na Węgrzech? KE jest zbulwersowana

Niektórzy europosłowie z frakcji chadeckiej - do której należy partia Victora Orbana - uważają jednak, że krytyka pod adresem Budapesztu jest wyolbrzymiona. Według europosłanki Moniki Hohlmeier, sprawa kary śmierci nie jest poważnie rozważana na Węgrzech, nie ma o czym rozmawiać.

Reklama

Komisja Europejska dała jasno do zrozumienia, że wprowadzenie kary śmierci byłoby wyraźnym naruszeniem unijnych zasad i mogłoby skutkować zawieszeniem prawa głosu w unijnej Radzie.