Coraz wyraźniej rysuje się zwycięstwo Partii Konserwatywnej we wczorajszych wyborach do brytyjskiej Izby Gmin. Wydaje się, że wbrew wielotygodniowym przewidywaniom Torysi będą w stanie utworzyć rząd samodzielnie, bez koalicjanta.

Wśród już znanych wyników są mandaty poselskie liderów głównych partii.

Przywódca Konserwatystów David Cameron przemawiał w swoim okręgu pod Oxfordem, gdzie uzyskał większość - "za wcześnie mówić precyzyjnie, jaki wynik przyniesie koniec tej kampanii wyborczej. Dla mnie obracała się ona wokół trudnych decyzji, jakie musieliśmy podejmować przez ostatnie pięć lat, budując silny fundament gospodarczy kraju" - mówił. Wkrótce potem Cameron w eskortcie policjantów na motocyklach udał się na Downing Street.

Lider Labourzystów Ed Miliband nie przyznał się wprawdzie do porażki, ale powiedział, że "to była wyraźnie bardzo trudna noc zawodu dla Partii Pracy". - Nie uzyskaliśmy tego, co chcieliśmy w Anglii, a w Szkocji pochłonął naszą partię przypływ nacjonalizmu - mówił Miliband.

Najwięksi przegrani tych wyborów to dawni koalicjanci Torysów, Liberalni Demokraci i UKIP, który mimo trzech milionó już podliczonych głosów ma na razie jedno miejsce w Izbie Gmin.

Reklama

Największy sukces odniosła Szkocka Partia Narodowa zgarniając niemal wszystkie mandaty w kraju i zostawiając po jednym Torysom, Labourzystom i Liberałom.